Texty

Niespokojne wozy niepewnie cięły noc I rwały wciąż na boki, jakby chciały kąsać mrok Pod maski brały wodę, mrużyły ślepia złe Najwyższy czas na oddech, najwyższy czas na sen Ze znaku ktoś dla żartu zmazał kilka cyfr Do miasta było siedem, siedemnaście albo trzy Jedyny hotel, portier i napis, "Miejsca brak" Cieć wyciągnął dłoń, a potem szepnął, że coś może ma Marmurowe schody wiodły aż pod dach O krok od ślepych luster, z których dawno wyciekł blask Na ścianach wydrapane szeregi obcych dat Blaszane palmy w holu pokornie ssały piach Hotel "Patria" na godziny Jedna gwiazdka, cztery łzy Hotel "Patria" na godziny Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby W dancingowych salach gdzie dawniej szalał tłok Tańczyła jedna para, on był Arab, ona blond Prosiłem o kieliszek, a kelner przyniósł dwa Pierwszy – by nie słyszeć, drugi – żeby spać Hotel "Patria" na godziny Jedna gwiazdka, cztery łzy Hotel "Patria" na godziny Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby A radio podało, że idzie poprawa Będzie pogodnie i słońce bez plam W barze na rogu znalazła się kawa Tylko hotel ciągle stał ten sam Hotel "Patria" na godziny Jedna gwiazdka, cztery łzy Hotel "Patria" na godziny Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby Hotel "Patria" na godziny Jedna gwiazdka, cztery łzy Hotel "Patria" na godziny Mieszanka szkła i cyny, przy rynku w kocie łby
Writer(s): Jacek Skubikowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out