म्यूज़िक वीडियो

Dożylnie (feat. Onar)
{artistName} द्वारा {trackName} संगीत वीडियो देखें

में प्रस्तुत

क्रेडिट्स

PERFORMING ARTISTS
Rozbójnik Alibaba
Rozbójnik Alibaba
Performer
Jan Borysewicz
Jan Borysewicz
Performer
Onar
Onar
Vocals
COMPOSITION & LYRICS
Rozbójnik Alibaba
Rozbójnik Alibaba
Composer
Onar
Onar
Lyrics
Robert Mączyński
Robert Mączyński
Composer

गाने

Ey, ey acha Dostarczam ci to wszystko dożylnie Mam myśli brudne, jak wielu ludzi ręce, Wokół mnie burdel, Ile kosztuje szczęście? Znasz cenę, to dobrze i źle, Bo jest drogo, Dobrze i nie jest iść swoją drogą. Jestem chmurą na wietrze tuż nad twoją głową, Chmurą z twoich płuc wydychaną nerwowo, Jestem szlugiem, który odpalasz jeden za drugim, Każdy buch odkłada się i kumuluje, jak długi. Dzień długi, noc krótka, Dzień szlugi, noc wódka Dzień – noc, dzień - noc, dzień - noc Kurwa, jestem proszkiem nasennym Daję ci te klika godzin, bo odszedł ktoś bliski Musisz się z tym pogodzić Tak jak, w tym samym bloku Te klika rodzin, Ludzi zjadają choroby, jak najtwardsze drewno kornik, Otwierasz oczy Znów szlug, wdychasz chemię, Jestem dymem wnikam w dywan, firanki i boazerię, Jestem korporacją, każe ci brać prace do domu, Wyścig szczurów, Znów proszki nasenne, znów nie ma urlopu, Znów porno, znów śnieg, znów szlug, znów wdech, Proszę nie kochaj mnie, bo zabijam cię! Dostarczam ci to wszystko dożylnie, niewinnie, dożylnie, Ten twój cały ukochany syf Przez zardzewiałą igłę. Budzisz się i mówisz: Kurwa, życie miało być, sprawiedliwe. Proszę, nie kochaj mnie, bo kiedyś cię zabiję Zabije! Zabije! Zabije! Jestem kroplą z heroiny, która płynie po srebrze, Jestem łzami twojej matki, bo wie, że bierzesz, Jesteś wjebany na amen W imię ojca, syna nie pomaga już lament Ma marnotrawnego syna. Jestem bezdomnym pijakiem w dziurawych butach, Który ma krzyż nałogu na plecach i Na kolana upadł Jego cera fioletowa, jak przez chleb denaturat, Jestem jak jego charakter – nie możesz mi ufać. Otwierasz oczy nie wiesz gdzie jesteś, masz kaca, Chyba film ci się zerwał, jak w starym kinie taśma, Jestem tym pierwszym piwem, które otwierasz z rana, Chcesz jechać do niej, bo energia cię rozsadza, Jestem niewinnym dzieckiem, które ginie na pasach, Bo kierowca wstał, wsiadł w furę, a wczoraj zachlał, Mówisz mi, że to lubisz, ja myślę, że już musisz brać Coś co cię zjada, jak sumienie dobrych ludzi, Jestem bólem w twoim sercu, Promilami w twoich żyłach Chcesz czegoś więcej, nie wystarcza ci już przyjaźń, Nie kochaj mnie, bo to w złą stronę idzie Bo dostarczam ci to wszystko, dożylnie Dostarczam ci to wszystko dożylnie, niewinnie, dożylnie, Ten twój cały ukochany syf Przez zardzewiałą igłę. Budzisz się i mówisz: Kurwa, życie miało być, sprawiedliwe. Proszę, nie kochaj mnie, bo kiedyś cię zabiję Zabije!
Writer(s): Marcin Donesz, Robert Maczynski, Jan Borysewicz Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out