Lirik

Świt jak świt, pijany wstrętem
Przedłużenie nocy naćpanej pustką
Odejdzie jak przyszedł, bez ognia i trąb
W ciszy upadku głośniejszej od bomb
Lecz zanim odejdzie, spojrzę raz jeszcze
Na truchło nadziei nieświadome swej śmierci
I z namaszczeniem splunę w twarz jej wyblakłą
Bądź pozdrowiona dziwko, teraz i zawsze
Naprzód donikąd!
W górę sztandar zwątpienia
Posłuchaj pieśni agonii
Plugawej przepowiedni
Tysiąc łabędzich śpiewów
Z gardła milczącej śmierci
Nowy rodzaj piekła, asfaltowy ogrójec
Tu patrzy na mnie bóg, oczyma ruin
Naprzód donikąd!
W górę sztandar zwątpienia
Z nicością w oczach i gniewem na ustach
Niech żyje zatracenie!
Trująca gorycz bytu
Esencja prawdziwej wiary
Jutro będzie jak wczoraj
Tylko bledsze, zimniejsze
I nic się nie zmieni, koniec bez końca
Panteon próżni płonący ogniem szaleństwa
Nowy rodzaj piekła, asfaltowy ogrójec
Tu patrzy na mnie bóg, oczyma ruin
Written by: Voidhanger
instagramSharePathic_arrow_out

Loading...