Dari

PERFORMING ARTISTS
Bonson
Bonson
Vocals
Soulpete
Soulpete
Vocals
COMPOSITION & LYRICS
Bonson
Bonson
Songwriter
Soulpete
Soulpete
Composer
PRODUCTION & ENGINEERING
Soulpete
Soulpete
Producer

Lirik

Spadały gwiazdy jak bile
Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię
Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie
Z nadzieją, że to nie na chwilę
Obiecywałem Wam tyle
Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję
Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię
Z nadzieją, że mi może minie
Lat szesnaście, piękna młoda buźka to jest nie z tej bajki
Ja bohater, ale ona nie chce tańczyć
Ona chce ze starszym, z pierwszej klatki, a ten pacjent
Wciskał, kurwa, nam samarki z majerankiem
Mamie strasznie było przykro, a ja idę w bunt
Kumple z opaloną fifką, a ja idę w hurt
W piwnicy babki chowam wszystko, szybko idzie luz
Małolat z hajsem, dawaj wszystko, w jeden tydzień ruch
Pod klatką prawie jak na Heathrow, jak na dworcu jakimś
Wożę się, kurwa, jak Carrington- hajs mam w końcu jakiś
Ta dupa z pierwszych wersów, że się podobałem zawsze jej
Na klatce mówię: "Pokaż cycki", w zamian dam jej giet
I czaisz, że chwilę po wszystkim tamten pacjent wszedł
Zapłacił równo, co do dyszki, i wziął jakieś pięć
I ją zawinął, poszli ładować to razem
Ona z tym gietem, on z tą piątką dumny jak gość z gazet
Dziś rano widziałem ją żółtą jak słonecznik
Smutną jak gówno, które ktoś zeskrobał spod podeszwy
Spadały gwiazdy jak bile
Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię
Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie
Z nadzieją, że to nie na chwilę
Obiecywałem Wam tyle
Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję
Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię
Z nadzieją, że mi może minie
Nie spotkamy się już w Płocku czy na Popkillerach
Puszczę jeszcze parę zwrotek, tak na do widzenia
Ja już nic nie muszę, ja już jestem wolny teraz
Wiesz, mam swoje wady, ale, kurwa, kto ich nie ma
Nie będę Ci wciskał kitu, że nie boli nieraz
Boli, kurwa, jakby dealer lewy koks Ci sprzedał
Gdy dociera, że bez Ciebie nadal stoi scena
Nikt nie dzwoni, nikt nie pyta, był se gość, i nie ma
Nikt nie tęskni, na nasze miejsca są następni
A po nich także są następni
Dziś, gdy przez przypadek puścisz se mój głos na pętli
Reszta powie "Kurwa, co za smęty"
Kto dał wersy, aż Ci włosy stały dęba?
Kto Cię ściągnął z pętli, trzymał dłoń, byś nie spadł?
Kto na siebie wziął to wszystko, co przygnębia?
Nie ma za co, ale pora stąd wyjeżdżać
Spadały gwiazdy jak bile
Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię
Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie
Z nadzieją, że to nie na chwilę
Obiecywałem Wam tyle
Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję
Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię
Z nadzieją, że mi może minie
Written by: Bonson, Soulpete
instagramSharePathic_arrow_out

Loading...