Video musicale

Testi

Tak jest Zacząłem w czasach, gdy kminiono, czy się da po Polsku Dziś z rapowania ma miliony tutaj paru gostków Louis Vuitton, Prada, szampan, pomada do włosków Kontrast to niezły, dla dzieciaka ciętego jak w wojsku Nim Anglia przygarnęła co groźniejszych typków Takich, przy których portfel się oddaje szybko Nikomu wozić się do głowy by nie przyszło A kto, skąd miał te parę groszy? NNW jak Zip Skład Ja i moja ekipa robiliśmy tu szumu ciut Skrecze na szybach i muzyka z pierwszych Fruity Loops Te parę lat po "Scyzoryku" no i "Scoobie Doo" Wóda z meliny i ostra chińszczyzna jak Lucy Liu Nie było planów na wytwórnię i planów ogólnie Lecz te programy włączałem, jakbym miał przyjąć komunię Każdy się dziwił, że nie martwię się o to, co później Oddałem temu całe życie w jedno popołudnie Jesteśmy tutaj od lat Real hip-hop Nie robię tego dla braw Kiedy pytają, czemu rap, pytam, "Czemu oddychacie?" Ja kocham bawić się rapem Ja bez zajawki grać się nie odważę Płomień... Ja go nie zgaszę Ktoś mi mówił, "Pierwszy Milion będzie słabą nazwą" Polska nie jest Ameryką, gdzie tu z takim hasłem? Wyrwać się ze swoją wizją, czasem jest niełatwo Widząc szarą rzeczywistość co rano pod klatką Lecz czasem nic nie zrobisz bratku, trzeba iść za głosem Nawet jak za każdy album będę ciskać błotem Się zdarzało zazdrość czuć do oczywistych zwrotek Gdy mnie oryginalność znów zmieniała w Iskariotę Zawiodłem tyle osób, że ich nie policzę Byciem sobą, a nie tym, kogo chcieliby widzieć Zet, w płaskim świecie X, Y Głębia płytkim umysłom wieje kiblem i to nie Paradyżem Dlatego myślę, że nieważne, co i jak napiszę Ludzie otwarcie są na prawdę jak na świat Amisze Gdybym nie wchłonął idei PMD i "Rhyme and reason" Nie siedziałbym tu co chwilę nad kartką z paraliżem, a tak Jesteśmy tutaj od lat Real hip-hop Nie robię tego dla braw Kiedy pytają, czemu rap, pytam, "Czemu oddychacie?" Ja kocham bawić się rapem Ja bez zajawki grać się nie odważę Płomień, ja go nie zgaszę Unikałem wypalenia jak ognia Jak na złość, sam już ten temat moje myśli zapładniał Niektóre rzeczy człowiek boi się nazwać Czując, że wszystko, na co świat cały stawiał, to otwarta zapadnia Moja piękna zajawka nieraz mnie budzi bólem Jakby ci ukochana zdzierała z duszy skórę Dla ludzi jesteś najpierw królem, później smutnym ćpunem I jakbyś nie składał, życie robi zawsze grubszy numer Mówią, "Rób to, co czujesz", później, "To już nie to" Chcą patrzeć jak celujesz sobie znowu w skroń Lecz nawet jakbyś nacisnął ten spust i skoczył w noc Zapomną o tym chwilę po tym, jak przescrollują wall Dlatego wszystko się sprowadza do płomienia wewnątrz W centrum tornada cicha, święta pewność Nawet jak twoją ciężką pracę z błotem zmiesza większość Wrócisz tu rano lizać rany to twoja codzienność Jesteśmy tutaj od lat Real hip-hop Nie robię tego dla braw Kiedy pytają, czemu rap, pytam, "Czemu oddychacie?" Ja kocham bawić się rapem Ja bez zajawki grać się nie odważę Płomień, ja go nie zgaszę
Writer(s): Kamil Marcin Rutkowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out