Teledysk

Kredyty

PERFORMING ARTISTS
PONO
PONO
Performer
Koras
Koras
Performer
Jedker
Jedker
Performer
Jaźwa
Jaźwa
Performer
Fu
Fu
Performer
Felipe
Felipe
Performer
Ward
Ward
Performer
Kosi
Kosi
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Rafał Poniedzielski (Pono)
Rafał Poniedzielski (Pono)
Songwriter
Marcin Korczak
Marcin Korczak
Songwriter
Andrzej Wawrykiewicz
Andrzej Wawrykiewicz
Songwriter
Krzysztof Korcz (Jaźwa)
Krzysztof Korcz (Jaźwa)
Songwriter
Wacław Gołdanowski
Wacław Gołdanowski
Composer
Filip Centkowski (Felipe)
Filip Centkowski (Felipe)
Songwriter
Piotr Wardaszko (Ward)
Piotr Wardaszko (Ward)
Songwriter
Lukasz Gawel
Lukasz Gawel
Lyrics
Marcin Kosiorek
Marcin Kosiorek
Lyrics

Tekst Utworu

Non-stop ZIP-y kipy, sagan - tak jest jak kilka dni zaprawiam z rzędu W głowie bałagan, oprócz paru momentów nie ogarniam wieczoru, Do oporu, alkoholu aż za dużo, już melanże mi niesłużą -niestety. Mam telefon do kobiety, czy jest piękna-nie pamiętam W kierman zerkam, na debecie postwiłem drin kobiecie - git. Już nie kumam (...)same straty, kwit wydany, chujowe stany. Grunt że znów najarany, od rana wygrzany od marichuany Wyimaginowany świat przed oczami widzę. Wychodząc na ulicę, idąc pod dziesiątkę Spotkałem Włodka no i zrobiliśmy piątkę. Co się stało zapomniałem bo spotkałem ziomków, Bal się zaczął od początku, głos rozsądku mi się zaciął, Znów film mi się pociął - mam na strychu kocioł, bałagan - elo-się rozpoczął. Od zmierzchu do świtu pękło kilka kielichów Pierdyknął bym coś jeszcze, ale nie mam kwitu. W tym nocnym już długa linia kredytu, Przychodzą do głowy głupie głupoty bez kitu. Bałagan na strychu, nad strychem papa Coraz trudnirj się poruszać, zawodzi równowaga, W takich momentach nie obchodzi mnie co wypada, Kilka minut później leczy mnie już tylko chata, Późnym rankiem - browar przecież nie herbata, Gdzie moja brygada - o świcie się zgubiła, Podzwonię-może ta sytuacja mnie się tylko przyśniła. Uważaj by nie pogubiła cię wygrzewka, Znaj swój umiar by nie przeholować, Kontroluj się żeby nie żałować Idę pod prąd(prąd) mam niezły (...) to było szkło(szkło) Kto to uprzątnie, jak balować to porządnie, Później za to w głowie niezły bałagan, Wszystko nie poukładane to nie stragan, nie hepening. Kilka polemik-narkotyki albo trening, Wybór-życie zdrowsze, owszem Ale jak tu postępować mądrze kiedy odmóżdżone stany, Najarałem się, zmieniłem plany żeby nie dać plamy. Melanż był udany wierzysz? nie wiem jak daleko mierzysz, Masz ciśnienie, nigdy go nie zmierzysz, Niby mam bałagan, wiem gdzie wszystko leży. Na strychu bałagan, rano się z nim zmagam, Powiem szczerze-mój bałagan z niczego się nie bierze, Browaru wypitego mam już dosyć Czuję niedosyt - wstaję wczorajszy, Wieczoru nie pamiętam, czy coś odjebałem, Jointy, wódę z browarem wszystko pomieszałem. Zaraz (ale co?) jednak coś sobie przypomniałem, ale co? Bałagan w głowie ZIP opowie x2 Mam coś w zanadrzu, nazajutrz po melanżu, Mgliste wspomnienia, budżetu debet, Chwilowa amnezja, chwila, chwila jakoś sobie przypominam Z finezją impreza, bez impressario, prawie rio de janerio, Opór balanga a z rana bałagan na strychu. Dziś dzień po cichu, nieznaczne delirium, Tylko na serce plus alkazelcer i do pracy lecę W pracy dojdę do siebie, jeszcze energizer, Wewnętrzny equalizer i rozgardiasz ogarnę. Umieć śmiać się z siebie to chyba nie wada, Dobrze się składa bo mam w głowie bałagan. Czasem gardło przechlane, gały wykukane Na melanżu patrzę tylko gdzie tu zasiać zamęt. Wpuść drania do biura to atrament wypije, Zobacz z kim życie żyjesz, do kogo pijesz, z kim lufę bijesz Elo orient - by niedopić do dna, pięknie jest o papa. Nie patrz na czarne życia strony, Bądź zadowolony z tego jak spędzasz czas, Uważaj co ćpasz-jointy browar masz Po co łapy pchasz, tam gdzie czyha kat, Od chuja strat, nie możesz liczyć na fart Z dwojga złego wolę preparat, terror rap, preparator. Bałagan na strychu a sprzątać mi się nie chce, Siedzę przy stoliku, piję bro z plastiku Teraz wszyscy po kielichu. Na liczniku już parę bomb, Teraz z haszyszu joint-to był błąd - idę stąd, Męczy mnie szlugów swąd, Wreszcie na zewnątrz mogę odetchnąć, odsapnąć, Jak to już jasno, budzi sie miasto. Biegnę do tramwaju, wsiadam staram się nie zasnąć, Opieram łeb na szybie a pod sufitem totalny mętlik, Otwieram oczy - jestem na pętli, Teraz do domu na łeb zimny ręcznik, Do tego jeszcze wodę z cytryną, lodem Idę spać człowiek, idę spać człowiek, idę sobie
Writer(s): Andrzej Wawrykiewicz, Rafal Poniedzielski, Marcin Korczak, Jazwa, Lukasz Gawel, Waclaw Michal Goldanowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out