Letra

Powiedz co zrobić jak internet huczy, a dla wielu ludzi to tylko jest gra? Muszę ładować tę siłę jak Uzi i jakoś obrucić, to nawet i sam, nawet i sam wiesz Nie będzie łatwiej, ale prawdziwie jak słowa, co przelewam co dzień na papier Wszystko za papier, gotowi za niego udusić, po szyję mam afer i niepewnych ludzi Kupują znajomych jak chain'y i ciuchy. Gdzie podział się dawny respekt? I ziomy, którym dałem serce? Zniknęli jak duchy bez śladu Żeby rozpłynąć się tak jak powietrze, teraz mam czystą przestrzeń Mówią o strzałach w powietrze, ale nie wiecie nic o kuluarach Nie jеstem chorągwią na wietrze, bywam w różnych stanach, lеcz nie dam się złamać Wybucham jak granat, choć nie dla mnie Xanax Jestem jak łowca swoich marzeń i się nie zgrywam, że jestem ofiara Gwardia jest stara czy to nowy sort? Opada kotara, bo to już nie blok Tym, co skreślali, opada kopara, gdy wjeżdżam jak taran i daję wam moc Znów nadchodzi noc, ej, weź foliowy koc, ej Więc nie mów, że nie masz już siły iść dalej, będzie dużo mocniej Robię ten papier, bo (bo) Daje mi spokój w dzień (w dzień) Ale nie daje w noc (w noc) Gdy demony szepczą, demony szepczą Znów jestem w drodze gdzieś (gdzieś) Jadę, nieważne skąd (skąd) Kiedy się kończy dzień (dzień) To demony szepczą, demony szepczą Będą ci wmawiać, że się nie nadajesz, ale do chuja, weź powiedz mi, kim oni są? Nie oceniam ludzi przez kieszeń, ani czy noszą H&M, czy Louis Vuitton Odkąd uczyłem się pływać pośród rekinów to zawsze płynąłem pod prąd Nie słuchałem nigdy arbitrów, chociaż na dzieciaków internet działa jak sąd Nie wypominaj pochodzenia mi, zamykali drzwi, wchodziłem przez okno Tak cię to boli, że chował mnie street? Gdybym miał wybór, to bym tam nie moknął Dawno już mam to za sobą (za sobą), choć grzechy się ciągną jak ogon (jak ogon) Polecam, by nie iść tą drogą, blizny zostają, choć rany się goją Uczę się doceniać, nie zmienię DNA, bo to, co jest w genach, zapisał już czas Bez bohatera i nie na aferach próbuję się dobić do jebanych gwiazd Parę poznałem i wcale mi nie żal, że nie jadamy już razem obiadów Bardziej doceniam, jak poznaję fanów i mówią mi, że jestem jednym z normalnych chłopaków Robię ten papier, bo (bo) Daje mi spokój w dzień (w dzień) Ale nie daje w noc (w noc) Gdy demony szepczą, demony szepczą Znów jestem w drodze gdzieś (gdzieś) Jadę, nieważne skąd (skąd) Kiedy się kończy dzień (dzień) To demony szepczą, demony szepczą Robię ten papier, bo (bo) Daje mi spokój w dzień (w dzień) Ale nie daje w noc (w noc) Gdy demony szepczą, demony szepczą Znów jestem w drodze gdzieś (gdzieś) Jadę, nieważne skąd (skąd) Kiedy się kończy dzień (dzień) To demony szepczą, demony szepczą
Writer(s): Amin Taleb Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out