Lyrics

Czyj to dom wrasta w bluszcz I w sen codzienności? To nie jej, to nie jej W czyje dni słońca krwi Jak las cicho rośnie Jakby świat kończył się Taki traf, akurat był film w telewizji Piła sok, wierzyła w ten szklany świat Kto by zgadł, że nagły jak myśl błysk decyzji Wszystko trwa i niby nic, lecz nie tak Nie tak, już nie tak Odejdzie po tej łące Co wołała ją we śnie Byle gdzie, byle gdzie W tej udręce i rozłące Która każe wierzyć, że Wszystko tak kończy się W któryś dzień, być może jak ten, przyjdzie do mnie Będzie deszcz, a może noc, może świt Wiem już dziś, że wtedy jej nic nie odpowiem Chwycę płaszcz, wybiegnę w mrok Będę biec razem z nią, razem z nią W któryś dzień, być może jak ten, przyjdzie do mnie Będzie deszcz, a może noc, może świt Wiem już dziś, że wtedy jej nic nie odpowiem Chwycę płaszcz, wybiegnę w mrok Będę biec razem z nią, razem z nią Każdy ma jakiś świat, tak jak ja Wciąż czeka na znak w swoich drzwiach Szybciej wciąż, samotniej wciąż idzie gra Przerwać ją możesz ty, mogę ja Przerwać ją możesz ty, mogę ja Przerwać ją możesz ty, mogę ja Przerwać ją, przerwać ją Przerwać ją, przerwać ją, przerwać ją Przerwać ją możesz ty, mogę ja Przerwać ją możesz ty, mogę ja
Writer(s): Marek Bilinski, Krzysztof Olaf Bukowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out