Lyrics

Myślałem o tobie dziś rano Powoli ze snu się budziłem Mniej więcej gdy napisałaś Że wcale nie chciałaś, o nie Że chwilę spłoszyłem, to wiem I wiedzą to anioły i śnieg Niech się dzieje jak chce Ja nic nie napiszę, o nie Tylko tych parę obietnic co w moim zachwycie Złożyłaś tak lekko Które mi w duszy zasiałaś bo przecież Nie jesteś kobietą uległą A one trawią się w słońcu nie rosną A deszczu nie będzie dopóki Ty ich nie zwilżysz wilgocią I miejsca nie znajdziesz i dla mnie Deszcz, deszcz, deszcz Czekamy, nie każ nam tańczyć Deszcz, deszcz, deszcz Czekamy, nie każ nam ginąć Bo cóż jest lepszego na świecie Niż dwoje na własnej planecie Bez szansy na powrót na Ziemię Bez szansy na siebie Więc niech nas dalej trzymają w opiece Mądrość, cierpliwość i męka Smaki z daleka, pożegnań bez walki I wspomnień niejasnych Demony moralnych katastrof Wczoraj tam były podobno Te od radości i szczęścia Niech lepiej nas tulą osobno Teraz jesteśmy za słabi Lecz będą nas jeszcze kochali Ciebie i mnie Takich jak jesteśmy dziś Zostańmy ja tutaj ty tam Dajmy sobie parę lat Zapamiętajmy siebie bez wad I w ubraniu
Writer(s): Jacek Mazurkiewicz, Michal Piotr Augustyniak, Jacek Cichocki Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out