歌詞

Znowu jednego mniej Znów otworzyłem się Wyciek zuchwałych słów Z niewyparzonych ust Z kajdan zerwało się Czarne odbicie mnie Granic rozsądku mur Zdmuchnęło niczym wiór Znów wytoczyło się Najcięższe z moich dział Z mostu z grubych rur Prosto w sedno - strzał Przyznam, że lubię ból Lubię perfekcji brak Choć przez ten dziwny gust Coraz mniej bliskich mam Parę słów wstecz Dłoni ścisk Teraz w dłoniach twarz Zrzuć Figowe liście ze słów Niech szczęki opadną I niech ludzie się filtrują Lub kłam A nerwy pękną Ci w szwach W bawełnę zwiń słowa, lecz W tym cieple nie wyparują Z głównej roli w tło Sprawnie skurczymy się W epizodyczne coś W film niemy klasy B De-de-dezynwolturę masz Czemu nie użyć jej? Szepcze mi serce I znowu jednego mniej Parę słów wstecz Dłoni ścisk Teraz w dłoniach twarz Zrzuć Figowe liście ze słów Niech szczęki opadną I niech ludzie się filtrują Lub kłam A nerwy pękną Ci w szwach W bawełnę zwiń słowa, lecz W tym cieple nie wyparują Zrzuć Figowe liście ze słów Niech szczęki opadną I niech ludzie się filtrują Lub kłam A nerwy pękną Ci w szwach W bawełnę owiń słowa, lecz W tym cieple nie wyparują Bo gdy Bez pardonu zrzucasz myśl Sumienie sobie pieścisz I flirtujesz z samotnością
Writer(s): Piotr Janusz Madej Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out