Hudební video

Nabízeno v

Kredity

PERFORMING ARTISTS
Sokół
Sokół
Performer
Szpaku
Szpaku
Performer
Bob Air
Bob Air
Performer
Raff J.R.
Raff J.R.
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Tomasz Musiel
Tomasz Musiel
Composer
Rafał Jakubowski
Rafał Jakubowski
Composer
Wojciech Sosnowski
Wojciech Sosnowski
Lyrics
Mateusz Szpakowski
Mateusz Szpakowski
Lyrics
PRODUCTION & ENGINEERING
Bob Air
Bob Air
Producer
Raff J.R.
Raff J.R.
Producer
Rafał Smoleń
Rafał Smoleń
Mastering Engineer

Texty

Idziemy w nocy, ktoś musi to zrobić Więc idziemy dalej nie patrząc pod nogi wcale Księżyc oświetla nam zarysy drogi, wystarczy, jebać detale I nawet jak dyga tu ktoś to na bank tego tu nie pokaże Jest tu niejeden rozsądny gość i wielu co szuka tu wrażeń Wyszliśmy z meliny gdzie szafy zdobiły plakaty z dupami okrakiem Nikt nic nie zostawił, bo nie miał, nie żegnam się, bo nie potrafię A jak odpalamy te race to jasno jest jak w pierdolone południe I widać nas kurwa z kosmosu, to ludzie z planety bezludnej Ta planeta z każdym dniem znów wyludnia się Choć postaci coraz więcej, ludzi coraz mniej Coraz mniej, ludzi coraz mniеj Na planecie Mały Książe, szukam sеrca w niej Wyalienowany tak bardzo W mydlanym świecie jak Van Gogh Tu jebie kłamstwem i zdradą Immunitetem, państwem się bawią (Świnie) GUGU, ZIPY w dres kombinezonie Tu gdzie niby wiesz co płonie i chłoniesz Młody Simba i Wojtek Sokół Kochaj bliskich i pierdol wrogów Ta planeta z każdym dniem znów wyludnia się Choć postaci coraz więcej, ludzi coraz mniej Coraz mniej, ludzi coraz mniej Na planecie Mały Książe, szukam serca w niej Tu co środę mam dozorek, jak mam uciec stąd? Tu paru chamów w lesie znów odbiera sos, S-O-S Ponad blok, na planecie gdzie zarabia zło To mój pasek czy pół roku twojej pracy? Na szyi był bez logo a mój buch ma styl i klasy Co mam mówić? Komu ufać? Kto jest zły? Mój koleżka zrobił mnie na duży kwit Ale chuj, może tyle byłeś wart Daj mi miesiąc i odrobię cały hajs Czemu kasa nie miała czasu dla nas? Czemu moja głowa na rok odleciała? Schodzę z leków i mnie ryje byle browar Dawno się straciłem, nie potrafię się zachować Tu nie boją się Boga, a kredytu Świeżo upieczony restaurator spod sufitu Tu z problemem się nie dzwoni po policję Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci Topię serca z bezludnej planety Tu z problemem się nie dzwoni po policję Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci Topię serca z bezludnej planety Choć rój tych fałszywych pokurwieńców Z automatu mi zaciska tę pięść Nie zabłocą mi czystości w moim sercu Choćbym musiał ich odjebać i cześć A znalazłoby się kilka wspólnych zdjęć Niedźwiedzie na siemasz i toastów sześć Jak spotkasz człowieka to się lepiej ciesz Bezludna planeta Trzymałeś mi talerz na baletach Trzymając nóż przy mych plecach Musiałeś wyjebać za ocean Pakując się w moment w plecak Zniknął uśmiech jak z reklamy mleka Poczekaj, czekaj, czekaj Może pod kołdrą z banknotów jest więcej bólu niż męstwa Czasami rodzina kłopotów daje ci więcej niż szczęścia Ideały płoną, a bogów nie widać w tych ciemnych miejscach To choroby bloków by znowu dźgnąć wyjmują nóż z serca Tu z problemem się nie dzwoni po policję Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci Topię serca z bezludnej planety Tu z problemem się nie dzwoni po policję Ostre rzeczy mogą załagodzić krzywdę Jeszcze jeden, jeszcze drugi, jeszcze trzeci Topię serca z bezludnej planety
Writer(s): Wojciech Sosnowski, Tomasz Musiel, Rafal Jakubowski, Mateusz Szpakowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out