Kredity

PERFORMING ARTISTS
Garba
Garba
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Garba
Garba
Songwriter
Xavier Cordova
Xavier Cordova
Composer

Texty

Nie mów o nic swoim chuju, bo rapowo robisz chuja,
proszę nie mów nic o bólu jak cię tylko boli dupa.
Wrzucam swoja wene na bit, siedzi tak jak graf na murach,
robię sobie wjazdy w butach, pizgam nowy track na loopach.
Gdzie jest lufa, muszę nabić stuff,
ktoś na mieście musi robić rap.
Zobacz jak wjeżdżam w takt, prawie tak jak młody jan,
pale josha a nie jana, jestem wiecznie młody jakbym browar chylił z grala.
Moja banda to jest zgraja, twój poziom pod chujem, wiec mozesz mi bujać jaja,
chcemy haram masari, jak płynę na fali to sie wali pod trackami każdy bobbin gadasz
robisz mnie w balona, jakbyś popchnął bubbleguma.
Tylko z nielicznymi sztama, bo trzeba liczyć na siebie,
będę latał wokół ziemi, mówią to znaki na niebie.
Chuj mnie jebie ten twój przelew, dużo wersów wrzucam w eter,
schowaj swoją fete, potem się pierdolnij w gwizdek pecie.
Chuj ci w pizde, którą trzymasz między girą a girą,
lamusy zaginą, zawiną się w chatę na wino, łeb masz zjebany dziewczyno,
popij uczucia benzyną, nie podjebiesz mi stilo, za kilo, za chiny, te kminy, Fifi.
Nie staje po żadnej stronie najwyżej po swojej - synek,
w każdym bicie "waka, waka" jakbym przedmuchał shakire.
Wole bucha, a nie kire, wole muze a nie tyre,
się wpierdalam na bicie i zobacz chłopak jak to idzie.
Bluruje mi sie ekran, jakbym złapał astygmatyzm,
za dużo spaliłem, nie zrobiłem astmy na tym.
Czuję się jak na angielskim, bo znowu się zmieniają czasy,
myślę o tym kiedy mijam dupy z mojej byłej klasy.
Łapią zamułe, jak się kończą hajsy taty,
młody no schooler, bo wolałem pisać tracki,
a na przerwach to na petka wjeżdżać, 3 metry od bramki.
Boje sie liczyć na siebie, nie trybiłem dużo z matmy,
nie chce sie martwic, o to czy się wyrwę z matni.
To zostaje w głowie jak pierwszy widok łez matki.
Szkolny korytarz - miejsce metamorfoz ludzi,
znowu dostałem uwagę, nigdy nie mogłem jej zwrócić.
To nie mój klimat znowu wybijać na kluby
wole chillout, woń spliffa, przed tvikiem zgarniać buchy.
Trochę to dziwne za naturę isc do puchy,
ludzie chcą im dać do słuchu, lecz niestety rząd jest głuchy.
Dwie siódemy i dwie stówy jak to kumasz weź salut,
robisz tracki na spokojnie, twoje tracki bez szału.
Też zhamuj, jaram tyle, że ulica jest zielona.
chociaż nie jesteśmy kurwa z west hamu, sklej stuffu.
I każdy z nas po machu ściągnie,
czuję się jak arab kiedy łapię bombę,
spizgany ciągle, kiedy piszę zwrotkę.
Powietrze, ziemia, ogień, woda - wszystkie mordy kminią, ty
poznałem chlopa, mowil: ćpanie - piąty żywioł i
lubil prądy morskie, choc sie wkurwial jak mial sól,
zrobił ściechę na otwartej ranie, pokochał ten ból.
Stilo grube, że jak robię wjazd to ci kark łamie,
sprawdź chamie, dźwięki zbitych pion, to nie klaskanie.
Szat mach bracie, najpierw szampan jak szarman,
potem w kiblu szarpanie, że wam ze nie żal karier.
Wszedzie poryty flex, widzę jakbym w cipy wszedł wam,
rapgra to wielka wenera, chce poruchać - muszę przetrwać.
To posłuchaj jak sie wjeżdża, bo to styl nie z twojej ośki,
wypierdoliło membrane, jak wrzuciłem bit na głośnik.
Popatrz jak się rzuca jadowite wersy, więc uważaj kiedy spluwam.
Siedzę sam podpalam spliffa, siedzę sam odpalam szluga,
siedzę sam odpalam butle, znowu katuje swe płuca.
Nie jestesmy w górach synek, a puszczam o kruca, kurwa,
zaraz będzie dym, jakbym naciął się na buca, chuj tam.
W swojej głowie odjebałem sie ze 4 razy, kurwo
juz minelo troche days od tego także luźno, luźno
Written by: Filip Garba Gurba, Xavier Cordova
instagramSharePathic_arrow_out

Loading...