Hudební video
Hudební video
Kredity
PERFORMING ARTISTS
YSY
Performer
Macias
Performer
RC
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Aleksander Dobrzański
Songwriter
Macias
Songwriter
Rafał Czubak
Composer
Texty
Ha, hy, hyh
Ha-ha
(Hy, hy, ha-ha) Wiesz jak jest cały czas kombinuję coś
Kant idzie na głów pięć, obsługuję oś
Czemu on tak patrzy się, mnie frustruje gość
Nie mogę im dać złapać mnie — mam bezpieczny krok
Ten temat, który jarasz, po pandemii nie ogarniasz węchu
Chuj z tego, że to reggie, ty masz zdjęcie z wypełnioną bletką
Na Totalu resztki szmalu wydasz lekką ręką
Kolegom swoim nie ufasz, żeby zasnąć witasz się z tabletką
Wiesz jak jest, czemu znowu o mnie gadasz (Bo wiesz jak jest)
Przyzwyczaiłem je do sławnej pały, takich szukają (Bo wiesz jak jest)
Sory kurwiska wam za wiele nie zostało (Bo wiesz jak jest)
Ja z moją liczę tysiące, a z was beka wy to samo dno (Samo dno)
Wiesz jak jest siano poszło na diamenty (Poszło na diamenty)
Trzymam łeb swój na karku, nie mogę puścić tysięcy (Tysięcy)
Ciągnąłem szmatę za sobą — byłem za mało konkretny (Za mało konkretny)
Trochę wstyd mi się przyznać, że jej dałem kawał pengi (Kawał pengi)
Ciągle polują na nas bo my to gorący temat (Nananana)
Chcieliby nas zabić albo zamykać w więzieniach (Nananana)
Kiedyś byliśmy tak blisko teraz nie ma nas na siema (Nananana)
Suko ze mną YSY, uważaj co trzymasz w kieszeniach
Cały ten sos, czemu przynosi tyle szczęścia?
Zapachy od Adreoli, pachnie różą już od wejścia
Największy szpont powie czym się psikać, przestać (Psikać, przestać)
Suko bądź grzeczna posłuchaj się maestra (Ha, ha, ha, ha)
Wiesz jak jest cały czas kombinuję coś
Kant idzie na głów pięć, obsługuję oś
Czemu on tak patrzy się, mnie frustruje gość
Nie mogę im dać złapać mnie — mam bezpieczny krok
Ten temat, który jarasz, po pandemii nie ogarniasz węchu
Chuj z tego, że to reggie, ty masz zdjęcie z wypełnioną bletką
Na totalu resztki szmalu wydasz lekką ręką
Kolegom swoim nie ufasz, żeby zasnąć witasz się z tabletką
Przyjechał inpost, temat pachnie jak szama kurwa
Niebiesko-zielone kurwa — top shelf to najwyższa półka
Siedzę najarany pół dnia, całe drugie pół przekminiam
Gęsta chmura, gęsty klimat, chwile później kimam
Ale ja nie śpię, hustlerzy robią drzemki
My nie ugięci, nie możesz być miękki
Małolaty, które mnie wtedy słuchały teraz mówią mi dzięki
YSY — jesteś wielki, kradniemy, mamy dzięgi
Paka za parę tysięcy, to oczywiście, że przechwycę
Nie byłeś zbyt bystry, kiedy zostawiłeś ją w furze ziom
Nie byłeś zbyt bystry, dałeś mi szmal, ja poszedłem do klatki
Byłeś głupi, to jesteś o doświadczenie bogatszy
Poszedłem, no i nie wróciłem
Trochę się poddenerwowałeś, coś popytałeś o mnie
Efekt jest taki, że i tak wyciągasz łapę do mnie (Po co?)
Chuj wie dlaczego, przecież cię okradłem głąbie
Wiesz jak jest cały czas kombinuję coś
Kant idzie na głów pięć, obsługuję oś
Czemu on tak patrzy się, mnie frustruje gość
Nie mogę im dać złapać mnie — mam bezpieczny krok
Ten temat, który jarasz, po pandemii nie ogarniasz węchu
Chuj z tego, że to reggie, ty masz zdjęcie z wypełnioną bletką
Na totalu resztki szmalu wydasz lekką ręką
Kolegom swoim nie ufasz, żeby zasnąć witasz się z tabletką
No i na chuj ci to wszystko było potrzebne
Jak mogłeś się nie wychylać
Mógłeś iść na studia, coś robić kurwa
Written by: Aleksander Dobrzański, Krystian Maciaszczyk, Rafał Czubak