Lyrics

Chyba całkiem padło mi na głowę już Nikt na urodziny mi nie dał nawet głupich róż To trochę wcześnie, ale co tam wiem Nikt tortu nie zamówił, ale jeszcze dziś go zjem Co chcę to mam, a tylko co mam - chcę Niewinna czy niewierna, dwie literki różnią je To tyle samo, ile oczu masz Dlaczego dziś nie patrzą tylko na mą twarz Nie jestem z tych zazdrosnych bab Dziś jestem bardzo elegancką panią Zakładam szpilki, robię na nich drift Niech mali zdrajcy sami się tulają A ty dzwoń, dzwoń, dzwoń Mogę być trochę zajęta Zostawiłam głowę w zlewie Tęczowe plastry na piętach Dzwoń, dzwoń, dzwoń Pewnie i tak nie usłyszę Od gadania o tej drugiej Wolę trochę innych ciszę Dzwoń, dzwoń, dzwoń Jestem offline już na całkiem Dziś nie jakąś wolną kartą Dzisiaj jestem całym bankiem Dzwoń, dzwoń, dzwoń Zostawiłam gaz włączony Nie masz już służącej domu No i potencjalnej żony Jeśli o potencji mowa Cóż, no eh, wszyscy wiedzą Kłamanie to jest grzech A ja z dobrych dziewczyn z grzecznych, pytasz? No proszę was, w każdym chodzi o seks Ale bez ukrycia żadna jest to gra Szczególnie gdy ograna jestem ja Buzi w policzek, to był miły gest I już okej, patrz na nią ile chcesz Nie jestem z tych zazdrosnych bab Dziś jestem bardzo elegancką panią Zakładam szpilki, robię na nich drift Niech mali zdrajcy sami się tulają A ty dzwoń, dzwoń, dzwoń Mogę być trochę zajęta Zostawiłam głowę w zlewie Tęczowe plastry na piętach Dzwoń, dzwoń, dzwoń Pewnie i tak nie usłyszę Od gadania o tej drugiej Wolę trochę innych ciszę Dzwoń, dzwoń, dzwoń Jestem offline już na całkiem Dziś nie jakąś wolną kartą Dzisiaj jestem całym bankiem Dzwoń, dzwoń, dzwoń Zostawiłam gaz włączony Nie masz już służącej domu No i potencjalnej żony Wdech, wydech, wdech, wydech Liczysz do trzech jak chcesz - idę Dziś łatwiej złagodzić ten stres, migiem Nie zawsze mi chodzi o seks Dziwię się, czemu jeszcze tutaj jesteś Nie będę więcej Twoim pieskiem Nie będziesz u mnie żyć na kreskę Wreszcie Cię nie chcę, szkoda że się nie dowiedziałem wcześniej W tym mieście historie jak z Netflixa zagrane Uciekaj z tym swoim żonatym krasnalem Jak wpuścił tamtą w rogi to i z Tobą tak się stanie I zostanie Ci już tylko biała pixa nad ranem Szmatki są po to, by przecierać nimi kibel Nie dzwoń do mnie, nie odbiorę i zatrzymam swój napiwek Dzisiaj jestem szczęśliwy i mi nie szkoda jak Cię widzę Teraz mam na inną fokus, doda mi to skrzydeł Dzwoń, dzwoń, dzwoń Mogę być trochę zajęta Zostawiłam głowę w zlewie Tęczowe plastry na piętach Dzwoń, dzwoń, dzwoń Pewnie i tak nie usłyszę Od gadania o tej drugiej Wolę trochę innych ciszę Dzwoń, dzwoń, dzwoń Jestem offline już na całkiem Dziś nie jakąś wolną kartą Dzisiaj jestem całym bankiem Dzwoń, dzwoń, dzwoń Zostawiłam gaz włączony Nie masz już służącej domu No i potencjalnej żony
Writer(s): Adam Lato, Maria Julita Kusy Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out