गाने

W domu nie było za wiele, dlatego czułem się gorszy Tata wyjechał do Niemiec, zarobić miał parę złotych Zanim pojechał to wracał po pracy zmęczony A ja z balkonu go wypatrywałem, liczyłem te samochody Taty autobus zazwyczaj był pusty, a już na pewno po pensji 222 i trzeci samochód zaraz się ściemni Wracał pijany bolało, co ja tam mogłem rozumieć Koledzy z ojcami bawili się super, a ja ocierałem z łez buzie Pojechał pisał i dzwonił, później już rzadziej i rzadziej A ja na zewnątrz się wciąż uśmiechałem, nie chciałem się rozpaść przy klasie Czułem się wybrakowany, mama po łokcie w robocie Rozumiał tylko wzrok Ani, mogłem polegać na siostrze Z czasem się uczysz nie płakać, chociaż do dzisiaj jest rana Tato nie czuje już żalu, jak Cię zraniłem - przepraszam Jeżeli kiedyś usłyszysz, proszę się też nie obrażaj Szkoda że nie chcesz się leczyć wiesz, mi to na prawdę pomaga, hej Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie że się kryje za szkłem Kiedyś płakałem, nic nie mówiłem, dzisiaj nie umiem już płakać Co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie że się kryje za szkłem Kiedyś płakałem, nic nie mówiłem, dzisiaj nie umiem już płakać Co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia Historia jakich tutaj wiele, bardzo często się zdarza Praca i szkoła, i dzieci, i obiad u jednej kobiety na barkach Mamo jak mogłem nie widzieć, wzrok taki figiel mi spłatał Zamiast pomagać, doceniać, dziękować, to zacząłem życie jak tata Nie wiesz jak szybko to ściąga - równo Nie wiedzieć kiedy masz w sercu pusto Myślisz nie mówisz, mówisz nie robisz, w sumie to wszystko ci jedno Chcesz nic nie czuć, wiem co może ci w tym pomóc Zamiast szukać gdzieś sposobu bierzesz te które są w domu Teraz za wszystkie cierpienia będę wiódł życie pijaka Płaci mój syn, moja mama, rodzina bliższa i dalsza O jak się strasznie odegram, zemsta na sobie zadana Wóda i nosy, i wóda, i trawa, i wóda od nocy do rana Dziś potrafię już mówić o tym, spojrzeć na siebie z boku trochę Każdy dzień nowy naprawia mi głowę Z każdym numerem wiem więcej o sobie I jest dobrze choć jest problem odkąd szerzej mówię Łzy nie lecą chociaż w sobie non stop czuję smutek więc Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie że się kryje za szkłem Kiedyś płakałem nic nie mówiłem, dzisiaj nie umiem już płakać Co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie że się kryje za szkłem Kiedyś płakałem nic nie mówiłem, dzisiaj nie umiem już płakać Co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia Płaczę rymami jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty a nie że się kryje za szkłem Kiedyś płakałem nic nie mówiłem, dzisiaj nie umiem już płakać Co bym nie zrobił to wraca, ten numer to moja terapia
Writer(s): Piotr Dominik Siara, Ryszard Jan Wydrych Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out