Video Musik

Ditampilkan Di

Dari

PERFORMING ARTISTS
Buka
Buka
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Mateusz Daniecki
Mateusz Daniecki
Lyrics
Ciśnień
Ciśnień
Composer
MACIE K
MACIE K
Composer
Case G
Case G
Composer
Murat
Murat
Composer
Wiz Badger
Wiz Badger
Composer
Thegolona
Thegolona
Composer
VINTAGEMAN
VINTAGEMAN
Composer
D-Low Beats
D-Low Beats
Composer
JHN
JHN
Composer

Lirik

Mordo, Kruku mój kochany Powiem Ci tak szczerze i od serca Chuj mnie to obchodzi, że masz przerwę I, że tam Introwertyka lalala Osiem wersów Chuda dupa, siwa broda, Buka wiecznie młody "Byk wbiegł w publiczność" - z tego beka do dziś Nie mam dosyć, dalej niosę swój głos 18 wiosen Choć to tylko trzeci feat od covid Jestem rap, robię od pokoleń tak, że się buja każdy blok Kiedy łapię za ten majk, moje flow to zawsze czołg Błajo mówisz no i masz. Bo ja nigdy nie zapomnę jak to robić Gdybym był bogaty, połowę oddałbym dla tych, co nie mają Tę siano jak złote kajdany, świat co wisi na łańcuchu z platyn Nie chcę patrzeć na to, brzydzę się tym światem Bo władza to przywilej, by zrobić coś dla kogoś A nie żreć z koryta - i kto tu jest świnią? Mądrzy ludzie Zwierzę zabija, bo musi, a ty? Po co te wpływy - i tak umrzesz Po co te pałace i musztry? By kochać, a nie strzelać dzieci uczmy Twoje podboje to cela dla duszy I w jakim celu obywatelu świata masz gnata? A to, co złe to przez te linie na mapach I boli każda strata, i boli każda łza Ślepy cyniku, piekło jest tu, a ty tworzysz je sam I spalisz się ponownie, gdy dotkniesz co nie Twoje Adios Tylko miłość nas wyzwoli Te słowa są jak ślady, co na śniegu zostawiam Prawie dwie dekady już - za dwa lata, jestem tu znów Nadal, evviva l'arte choć nie kuma stado Ja zrobię to jak zawsze przecież wiesz, że to jest pasją mą Też bym chciał ten basen, dom, za mną 6 lat pracy Bo samo się nie zdarzy - i tylko jeśli grasz to pro Zawsze mamy szansę, by nie zwątpić w to, co nasze A te hieny won do lasu, czego chcesz od aspiracji Naszych dusz starych A to tusz z dłoni innego wymiaru Coraz bardziej własne mapy znamy Moja droga I wcale mi czasu nie szkoda Dalej to samo, a potem wszystko Chcesz spróbować? To smakuje jak extasy, ale zwykły ranek I każdego obrazu, namalujesz swą kawą Niezależnie co się zdarzy, barwy te same Choć powybieramy je od nowa - to nasze Imago wciąż Nie mam nic, w krzyku tylko zdarte gardło Evviva l'arte, dalej mą jedyną kartą Wciąż stawiam life na rap, czyli na prawdę Wszystko, co posiadam, to mienie intelektualne Każda gwiazda spadnie, a ta nie Show-biznes? Nie mogę na to patrzeć Choć nie tylko między nami To dysonans niesłychany Bo im bardziej nie chciałem być znany Więcej sławy miałem Biedny, Mef Kiedy wchodzę na beat, to już nie po to, by zabić I słabe są dragi, niedobry cannabis A bragga głupie jak - PIJAK I autotune jest fuj - chyba zaraz się porzygam Nie moje to kopyto, ja się już nie ścigam, bo Ciągle tam wracam, to miasto Fatum chłopaku Tracę tlen, 17 lat potem mam kaszel Żadna epidemia nie zatrzyma mnie Ja wiem jak chcę to przetrwać - outsider Jak K2 powracam, by rap grać i jak chcesz, to możesz se nazwać Od zawsze, to moja terapia, bo robi mi dobrze jak do celu trafia Nadwrażliwość 2.0, ale pierdolę to teraz Chciałem sto razy umierać, ale wciąż gram W najczarniejszych tunelach - na końcu czeka światło Chodź ze mną, tam By zacząć od nowa i zbudować to Exegi Monumentum Walka trwa nadal 2022 i do końca świata Gdzie Twoja płyta? Nie pamięta Cię nikt! Jaka introwertyka? Gdzie jest Buka? Leczę banie, daj mi chwilę Nawet nie wiesz ile przez te lata grania odmówiłem Bo nie sprzedaję ryja i nie odgrzewam stylu Tu wszystko się zmieniło ciągle przybywa skillów A nie lubię, gdy deale ograniczają freedom I jestem sobą nadal, choć dalej to odkrywam Jak to? Niezrozumiałe Mef, gdzie Ty bywałeś Jeszcze czekam dalej wiesz. Masz do nagrania więcej Kto teraz jest mc? - Nie wiem, mam dysleksję Nie jestem najlepszy i wcale nie chcę Nie mam konkurencji, tym samym Świadomie nie zmieszczę już koron dla szpanu Mam stronę swą fanów to od zawsze dla nich Bez zmiany, zabierz te dolce z ekranu Prymitywna maczugo, to nie jest fajne, że zarabiasz dużo Gdy kupujesz za to łańcuch, pokazać wielce jak szczekasz w kagańcu Dowiedz się czym jest ego (hmm) wiem, że kiedyś w końcu zrozumiesz Że jak kogoś w łeb palniesz - Ciebie zaboli bardziej od niego To takie modne, przecież jaranie jest dobre Nie uzależnia tak jak alkohol czy opium Dobra beka jest, można zapomnieć Luz, meta na pewno Cię nie wciągnie znów Albo feta, to warte monety Taki mocny jesteś po tym i nie boisz się niczego A to ploty, że zwiecha i schiza po grzybach Czy lsd, co masz jeszcze pod językiem? Dasz w kreskę? Oddam zaraz po pierwszym Słyszałem, że sypał ktoś, uważaj na niebieskich To żaden przypał, gdy odkrywasz nowe ścieżki Wokół ekipa z nami, bawią się najlepsi Prestiż, nie musisz nudzić się na lekcji Tak robią cool kids, jesteśmy fajniejsi No future, a jednak, przewiń te wersy Czemu się nie uśmiechasz już? Zaczynamy się od zera, białej kartki papieru Sam ubierasz, własne dzieci w problemy Każda przemoc, mnoży noże, nowej nocy może nie być Otwórz oczy, czas to zmienić Złe domino konsekwencji nie możesz zatrzymać Jedna rodzina, jedna miłość, spal karabiny Zapomnij winy, by rozwiązać linę Wspólnej szyi, zemsta to każdego stryczek A młodzi krzyczą, bo widzą to wszystko Od piaskownicy boją się słowa miłość Rany goją się dłużej niż zdążysz pomyśleć Nieświadomie kogoś krzywdząc Twoja chciwość buduje złe schematy, a paradoks Skarbów głupich się kończy na tym Że masz wszystko, drugi nie ma alternatyw Egoisto, obdarty z empatii. Czuj Lubię wracać, znów biorę na cel Każdy zamiar odpalam jak race Wakacje to w innym wcieleniu Ale taką co ma sens jest pasją Nie mam czasu na pasjans, czy mahjong Wróżę tylko wydajność i mam ją Zwykłość, nuży mnie powtarzalność Śmieszy mnie hejt i zazdrość Ta wasza dziwna przypadłość I to, że nie wierzysz Że można się przebić choć minęła już popularność Miałem kiedyś plan co by tu jeszcze Wiem, rozpierdolę cały układ słoneczny Choć księżyc już zabrali lepsi ode mnie Tyle, że mniejsi (hurra) De integro, ja lubię od zera Znów siema podziemie, kiedy to minęło I sorry, że tyle mnie nie ma Ale bez rozwoju, to drzewo by zdechło Dziś kończę ten przestój I nie pozbędziesz się wersów, Mefa już Jeszcze będziesz chciał Żebym przestał znów Póki jesteś tam będę tam Będę tu wiecznie, aż jebnie nuke Oby nie Kocham Was
Writer(s): Case G, D-low Beats, Jhn, Macie K, Murat, Vintageman Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out