album cover
Limit
396
Hip-Hop/Rap
Limit è stato pubblicato il 26 marzo 2025 da TRAPERHOOD come parte dell'album Czarny koń
album cover
Data di uscita26 marzo 2025
EtichettaTRAPERHOOD
Melodicità
Acousticità
Valence
Ballabilità
Energia
BPM80

Video musicale

Video musicale

Crediti

PERFORMING ARTISTS
Miszel
Miszel
Performer
Zeamsone
Zeamsone
Performer
Premixm
Premixm
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Dawid Stebelski
Dawid Stebelski
Composer
Michał Łusiak
Michał Łusiak
Songwriter
Paweł Świdnicki
Paweł Świdnicki
Songwriter

Testi

Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, dlatego tak chyba miało być
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, nigdy już więcej nie będzie źle
Codziennie podnoszę limity, dlatego bessę redukuję
Po co Ci były te zeszyty? Życie dopada — się kończy sen
Bywały czasy, nie było nic, wtedy prawdziwych poznaje się
Dzisiaj będziemy najlepiej żyć, za te momenty, gdy było źle
(Tak mnie wychował ten świat)
Stoję tu sam, zawsze dawałem, co mogę dać
Zawsze wolałem coś więcej mieć, zamiast bez celu w szeregu stać
Czego Ty możesz nauczyć mnie? Jeżeli lekcje wyciągam sam
Zostaje tylko pożegnać się, jeżeli nie ma Cię w świecie, w tym, który znam
Podnoszę limit do góry, nigdy już więcej dolnej amplitudy
Spytaj, kto reprezentuje te mury
Kto się nie podliże, żeby wydłużyć swój moment, by nadal podążały tłumy
Wolę sam stać i niewiele mieć ludzi, by nigdy ze sztucznym uśmiechem się budzić
Ile już osób mnie minęło w sumie? Chyba powoli już gubię rachubę
Dlatego dzięki, że jesteś, nie robię tego, by polecieć w ESCE
Ale też spoko, jak puszczą mnie jeszcze
Dla mnie bezcenne jest to, że tu będziesz
Zawsze w to wierzę, nie to, co te węże, których zakręci się więcej
Hossa za chwilę nadejdzie
Za to oddawałem serce, dlatego w końcu jest lepiej
Grra
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być (Yeah, yeah, yo), nigdy już więcej nie będzie źle
Jebać limity, limity, chcę przelać sto koła, to give me this (Tak)
Mój drogi banku, przecież ja nie żaden bankrut, pracuję tyle dni (Wow)
Odkładam na czarną godzinę (What?)
W deszczu, po ciemku, za darmo chodziłem (Aha)
I zwiększałem limit, jebałem strefę komfortu i to chyba mi dało siłę, yo (Yo)
Nie wiem, o czym gadać z ludźmi, nie mam wolnych popołudni na durni
Znowu dudni bass, co jakiś czas chcą mnie zatrudnić, yo (Yo)
Prędzej mnie załatwią na kulki, niż nałożą limit odgórny
Nie chcę mieć z nimi wspólnych kumpli (Yeah), skoro tak obłudni są
Edycja limitowana (Ah) — Ty kupujesz, na OLX-a to wstawiasz
Mnożysz cenę razy dziesięć i szybka wypłata od tego, co się nie załapał na drop (Drop)
Po-pozycja gwarantowana, bo codziennie dbam, by coś porozrabiać
Zbudowałem tę pozycję, by dobrze zarabiać — to jest wieloletnia praca
Kombinuję, by limity obalać, ale i jakieś limity ustawiać
Nie zawsze trzeba maksować wyzwania, może i przydałoby się mniej jarać?
Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć "stop", a kiedy wpierdalać się cały naraz
Życie to sztuka wyważania głowy i ciała — optymalne zachowania
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
Podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
Dopiero krok jeden dalej przed nimi
Nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
Patrz, idziemy wyżej
Codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
Dlatego tak chyba miało być, nigdy już więcej nie będzie źle
Written by: Dawid Stebelski, Michał Łusiak, Paweł Świdnicki
instagramSharePathic_arrow_out􀆄 copy􀐅􀋲

Loading...