歌詞

Nie jestem raperem a szczere doceniam duperele miele i telefony odbieram a jak chcę to nie odbieram i teleportuję się i nie docieram w ogóle nigdzie zabierasz mi teraz miłość potem nie przyjdzie życie to tylko wybory kwestia wypadków a co jeżeli spotkaliśmy się tylko przypadkiem i spadło na ciebie i na mnie i co z tym zrobić ja nie odbieram ty nie dzwonisz zaplątani w fonii który dzień który to już dzień dzień dobry nie widzę siebie w twoich oczach widzę wciąż problem mam wokół tych którzy mi mówią że jest miłość to dlaczego siedzisz obok a jakby cię nie było ej yo dałem kiedyś marne show płakałem tydzień nie czekałem aż wyjdziesz i wiem to że to znaczy coś poszliśmy na wojnę z tym światem i nie mogę uwierzyć że teraz tylko to tracę, więc chodź Więc chodź nowe horyzonty płodź daję ci tyle ile mogę ty po prostu bądź komu jak komu ale tobie i mi do końca świata nasze drogi ciągle będą się splatać - to zapisane Nie jestem raperem to ryje mi beret jak telenowele zło celebruje swój teren i stajemy się zerem literę puszczamy w szereg niewyjaśnionych duperel i generalnie butelek nie policzę z kasjerem yo ej chorą propagandę siej słyszałem dobrze wina nie leży w nim lub w niej leży po środku i chcę to zapomnieć dokładnie jak ty gdy nasze pocałunki stawały się jak kontrakty fakty i po co to po co po co to wszystko pytają się ci co są blisko po co to wszystko mija mi tak dzień odpowiadam wciąż nie wiem ale kiedy pytają o miłość pokazuję ciebie Więc chodź nowe horyzonty płodź obiecaliśmy sobie niezależność od swych rąk ale w jeden dzień nikt nie wytłumaczy nam świata nasze drogi ciągle będą się splatać - to zapisane Więc chodź nowe horyzonty płodź daję ci tyle ile mogę ty po prostu bądź komu jak komu ale tobie i mi do końca świata nasze drogi ciągle będą się splatać - to zapisane To nie te lata nie latam na cutach bakam ale baka mam wrażenie pół świata nie wybacza nikt tu nie ma bata na bata znam adwokata też baka lubi katar ale o tym nie dowiesz się nic ta hipokryzja nosi brudna koszulę kiedy mówisz czule że miodule kojarzysz z bólem i w ogóle masz już kogoś ale chciałabyś się spotkać i razem schodzimy do piekła po stopniach i tak już do dnia gdy spojrzysz na to wszystko zrozumiesz że zamieniłaś tu bliskość na przyszłość a tego nie da zrobić się bezkonsekwentnie pamiętaj tylko moje ręce i nic więcej choćbym miał tu milion kont obiecaliśmy sobie niezależność od swych rąk i to znaczy coś choćbym miał się pobić z tym światem nie zapomnę już tego co dziś tracę - to zapisane
Writer(s): Tomasz Mioduszewski, Andrzej Zygmunt Markrowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out