Letra

Przepraszam, że noszę twoją broszkę Ponoszę ją jeszcze tylko troszkę Przez rok nie ruszam twoich szminek Ustom zrobię dziś upominek Świeże oko schnie od ryku Z szuflad słyszę kukuryku Czy wyschły myśli i balsamy? Nie pamiętam uśmiechu mamy Mery, Mery, Mery, Mery, Mery Woła do mnie głos Mery, Mery, Mery, Mery, Mery To bolesny cios Mery, Mery, Mery, Mery, Mery Znowu chce się wyć W szafie żyje moja mama Przepraszam, że zdjęłam folię z butów Za małe wciąż, zerkam okiem z nudów Pękły flakony z Barcelony W mojej szafie znowu zgony Mery, Mery, Mery, Mery, Mery Woła do mnie głos Mery, Mery, Mery, Mery, Mery To bolesny cios Mery, Mery, Mery, Mery, Mery Znowu chce się wyć W szafie żyje moja mama Nagrane szumy z mojego szlafroka Tarcia o mankiet, szelest z kapoka Rejestrowane tkaniny błyszczące Do których tuliłam oko płaczące Słychać też powiew ważnych kreacji Na Fryderyki, hot doga ze stacji To jest piosenka z szafy wyjęta Moja mama jest w niej zaklęta
Writer(s): Spolsky Mery, Grzegorz Konrad Stanczyk Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out