Créditos
PERFORMING ARTISTS
Opał
Performer
Gibbs
Performer
Karolina Czarnecka
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Łukasz Opiłka
Songwriter
Mateusz Przybylski
Composer
Karolina Czarnecka
Songwriter
Letra
Senny jak Mara, duszą nas potrzeby
Szukam tej energii, co ją w sobie miałem kiedyś
Ciepły jak mama, wieczór nam zawierzył
Że to odbije się echem, jak stado nietoperzy
A wypchana kieszeń cieszy, lecz nie na tym nam zależy
Jak nie było, to się brało w zeszyt lub mieli koledzy
Jak nie było, to się trzeba było cieszyć tym co leży
Nikt nie pytał, ile się należy i komu należy
Często myślę o śmierci, ale nie chadzam na groby
Zrozumiałem jak przerobić niebyt na dobrobyt
Ciągle szukam znaków, jakbyśmy grali w podchody
Suko, nie przegrywam dni, no chyba, że na konsoli
Nie lubię kontroli i jak mówisz, co mam robić
Mieliśmy tu dobić targu, ale to letarg nas dobił
Jedni chcą tu przeżyć (przeżyć), inni chcą tu dożyć
A ja tęsknię za freestyle'm na siedzeniach starej Škody
Skurwysynu poznałem uzdrawiające kody
Więc te kłody, co rzucacie mi pod nogi, to nie szkodzi
Leci Logic na słuchawkach, ja ciągnę nogi jak zombie
Omijając tych przechodniów, jak pachołki
Znów przyszło nam zwątpić, trochę obok jak off-beat
Chodnik to dla mnie brodzik, w nim zatopiony po kostki
Chciałbym się budzić nowy, no a przy tym budzić podziw
I z powrotem tak jak zwroty się położyć...
Grałem w chowanego z okiem opatrzności
Chyba dlatego czuję się jak zbieg okoliczności
Stałem poza ego, pozbawiony wartości
Nie ma nic bardziej przyziemnego, niż kawałek forsy
Wyciszony jak powiadomienia
Orzeźwiony jak mięta, niestabilny jak Jenga
Wypatruję gwiazd, co nazwy nie znam
Czekając na blask, co nas wypełniał
Dzieci Pełni, lunatyków trans, duchy i demony kuszą
Nie wypłoszą swoich skaz i traum, dziecko pełnię namierzy samo
Bo tu nikt Cię nie zapewnia, do dzikiego wschodu preria
Fantasmagoryczna ściema, nas tu nie ma
Dzieci we mgle...
Przechodzę przez bloki jak Godzilla
Z nową wizją, kurwa, jak Kojima, mijam jak godzina
Nic tak jak rodzina mnie nie trzyma na tych liniach
Nic tak nie zabija, jak utracona przyjaźń
Dostaliśmy więcej, niż mogliśmy zatrzymać
Wysyłamy energię w całkiem inny wymiar
Nigdy więcej nie chcę już w normalnej pracy tyrać
Takie buty, ale nigdy na czerwony dywan
Mijam tak jak chwila, nie lubię kontroli
Więc się, kurwa, nie pochylam jak kursywa
Zbyt długo czekałem na ten los, co będzie sprzyjał
Zbyt długo patrzałem w oczy zmęczone jak T.Love, bywa
Zawinięci w koce jak tortilla, brak pociągu do życia
Sorry, taki mamy klimat
Poraniony przez doły, uzbrojony jak Iran
Połączyłem żywioły w sobie jak gwiazda Dawida, chyba
Obronny mechanizm mi zabiera tlen, potrzebny mechanik na zepsutą krew
Wciąż zmieniamy plany, jeśli biorą w łeb, ramy nie są granicami - nabrani jak wdech
Rzucam-rzucam-rzucam cień jak latarnia, co przyciąga setki ciem
Tłumię lęk, co przyciąga do mnie refleksje jak deszcz
Nauczeni na błędach, nie na lekcjach
Tak lekko jak bletka, oświetlam osiedla jak pełnia
Dzieci Pełni, lunatyków trans, duchy i demony kuszą
Nie wypłoszą swoich skaz i traum, dziecko pełnię namierzy samo
Bo tu nikt Cię nie zapewnia, do dzikiego wschodu preria
Fantasmagoryczna ściema, nas tu nie ma
Dzieci we mgle
Writer(s): Karolina Czarnecka, łukasz Opiłka, Mateusz Przybylski
Lyrics powered by www.musixmatch.com