Letra

Po pracy w piątek zmieniasz ciuchy na melanż Życie tak dobre, że masz wyrzuty sumienia I niby od niechcenia budzisz spojrzenia Typów, którzy są spoko jak nie są skuci jak teraz Jeszcze jeden taniec, jeden drink Po szampanie lampka, kiepskie pocieranie, gdzie ten Dżinn? Jeszcze jeden spliff, czarujecie same siebie Ten czarny kot z kebaba to nie żaden Rademenes Niby zna zaklęcia, ale jakie sama nie wiesz Czy to Hator, Hator już oznacza załatwienie? Nieważne, piłka może nie być martwa I tak lecą klatki życia przez Instagram Tak dobrze wychodzisz na zdjęciach I maxmodels widzi w tobie potencjał I to cię napędza, tylko trochę boli już Jak wkręcają ci Polskę w to twoje Hollywood Diabeł ubiera się u Prady Nie jesteś aniołem, chociaż Zara to jest maks na co cię stać Próbują ci dawać rady, sami nie dają rady I żyją cały czas bez zmian Diabeł ubiera się u Prady Nie jesteś aniołem, chociaż Zara to jest maks na co cię stać Próbują ci dawać rady, sami nie dają rady I żyją cały czas bez zmian Twoi kumple są gorsi, ich marzenia są z Polski Nie ruszają dupy, widzą życie w slow motion Są prości, chcą forsy Ty chcesz fleszy kamer z odrobiną beztroski Piszesz na blogu, że to opcja bez sensu Świat ma cię w dupie jak obrońca z urzędu Chcesz coś zrobić, ale to nie jest proste Bo zimno i ciemno i źle w tej Polsce Patrzysz na swoje odbicie w witrynie Odjeżdża taxi, ty powoli łapiesz technicolor Spoko Audrey, będzie dobrze Sequel życia twoich starych cały przed tobą Diabeł ubiera się u Prady Nie jesteś aniołem, chociaż Zara to jest maks na co cię stać Próbują ci dawać rady, sami nie dają rady I żyją cały czas bez zmian Diabeł ubiera się u Prady Nie jesteś aniołem, chociaż Zara to jest maks na co cię stać Próbują ci dawać rady, sami nie dają rady I żyją cały czas bez zmian
Writer(s): Kraszewski Kamil Tomasz, Sitarz Arkadiusz Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out