Слова

Zamknij oczy, one nie będą Ci już teraz potrzebne. Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (teraz) Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (i nie oddam) Wszyscy dawno w Morfeusza objęciach Ja sam bez kontroli, bez play-backu, bez cięcia Wiem - ile mogę tyle dam wam muzyki, talentu Kiedy inni toną w morzu ekstrementów Ty się nie daj, słuchaj - dzień dla takich jak ty wstaje Korzystaj bo krótki, Bóg dwa razy go nie daje Jak nielegal życie - pełne szumów i wypaczeń Przypałów, historii prostych - tu zobaczysz Dużo więcej niż w kurierze, ciągle najebany jeden z drugim Pali Janka, dziś mieli skandal Fifka znowu opalona, w domu dziecko, żona Klitka też nieopłacona - i co ma zrobić powiedz? Ja notuję to z pod powiek i nie oceniam Tylko daję na talerzu co się kręci w twojej wierzy Kiedy nocą wracam kładę na stół obie dłonie Patrze na nie, myślę sobie - wytrzymam? utonę? Już nie biegam po podwórku z piłką w podartych portkach I nie podglądam starszych dziewczyn na koloniach Tamte chwile już daleko za mną, są coraz bledsze Mały wariat dorósł przypomina Donia jeszcze Mam farta - wiem o tym, wielu go nie ma Mam coś co kocham i kogoś z kim to dziele Dla wszystkich, o których myślę teraz w nocy Nucę en, ale potrzebuje kogoś do pomocy Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (teraz) Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (i nie oddam) Mam coś czego nie mają inni (wiem) Z tego powodu mam czuć się winny? (nie) Biorę dla siebie co trzeba, zgarnę co mi jest dane Mam talent chociaż nic nie planowałem Ranek - witam jak szanse, gdy zmierzch ma mnie dosyć Jak cancel wypadam, mówię dosyć Czas, rodzina, miłość - najdroższe mi ziarna Chciałbym pole ich uprawiać (sam wiesz) - wizja marna Ilu się już pogubiło, ilu jeszcze? nie pytaj Ilu źle nadepnęło, hipnozą życia płyta Kręci się w kółko, a my jak stamtąd Zbieramy jak rowki i uczucia sajgon Kurz, tygodnie lecą, niezmienne tempo Wypadek na trasie nie jest opcją przyjemną Nic nie wiesz na pewno, jutro jak szkic a nie foto Oby do piątku i oby zlał się z sobotą Marzenia - zdrowym być, mieć za co żyć Mieć dach nad głową - pod nim z bliską ci osobą Dlaczego tak trudno - pytasz, ja nie odpowiem Nie jestem Bogiem - przemyśl to sobie! To że nagrywam, że daję wam wiarę We własne siły, że rozmywam wam zamęt To znaczy tylko, że wymagam od was więcej Co ty zroz? Sam nie wiem - miej swoją Przestrzeń... Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (teraz) Tylko ja i moja przestrzeń, Biorę z niej co najlepsze. (i nie oddam)
Writer(s): Dominik Radoslaw Grabowski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out