Lyrics

A teraz udało nam się połączyć z kolejnym sluchaczem Halo, dzień dobry No więc, słyszałem nowy kawałek Słonia i to co on gada o... to jest jakaś, jakaś masakra? Nie wiem Szanuję tych, który są kimś, reszta gówna do kibla Każda z tych żmij przy Słoniu jest niczym kutas kolibra Nie będę spluwać po ksywkach, bo nawet ksyw ich nie znam Na wasze lajki, zasięgi mam większy zwis niż centaur Hejka, twoja recenzja koło kija lata mi Robię to latami bez pleców u branżowych latawic Ja jestem Anakin, utopię świat w kaskadach krwi To BDF suko, whisky, ananas i kataklizm Nu pogodi, słychć mnie aż w alfa Centauri Jestem wciąż tak popularny tu jak gwałt na plebanii Niech się mama nie martwi, w szkole nagany ogarnę Przestanę klanąć i odpuszczę sebie włamy do aptek A tak poważnie, szykuj się na piąty październik Taki rozpiździel na trackach wyłącznie Słoń ci zapewni Twoja sąsiadka garścią pcha do mordy tabletki Więc daj na full, niech wykurwi wszystkie korki na dzielni Dzięki każdemu kto za moją pracę zapłaci Sklep Vulgarus zaprasza, tu gdzieś wyskoczy kwadracik Wyszczywam kwas na tracki mam flow i steelo wciąż fajne Kup albo żryj kutasa sztywnego jak Bob Marley Nagle raperów więcej jest niż wdów po wojnie Każdy gada to samo brzmiąc do tego w chuj podobnie Mam turbo pompę jak no name się chwali fejmem Każdy ich tani wers jest jak ich szmaty Prady z AliExpress Jak uda Madzi Gessler bity kark łamią Sprawdź pało, wyprzedzam twój każdy ruch jak Kasparow Przybył czarny archanioł, nie mam ziomuś wydawcy Za to mam skrzydła tak wielkie, że mógłbym osuszyć Bałtyk Daj mi majk, a skatuję go jak Richard Ramirez Na twarzach lekka odraza zawsze, gdy wbijam na rynek Nie będę ryczał na bicie i pisał smutnych tekstów Bo urodziłem się po to żeby wam mózgi zepsuć Ludzkość chce więcej seksu, więcej cierpień, zbrodni Więcej krwi niż płynęło w okopach pierwszej wojny Każdy chce więcej forsy, ja też chcę więcej w chuj Szkoda, że za samogwałt nie płacą 500+ Oto Brain Dead Crew, idź się przewietrzyć ty pochwo Wciąż latam w logówce z mózgiem i kibicuje Pistonom Popatrz co z nas wyrosło, ogólnopolska nekroza Mam styl tak pozytywny jakby mnie sponsorował Prozac Jestem pro-death, nie pro-life, jara mnie pogrom, pożoga Według mnie aborcja powinna być obowiązkowa Nie bawi cię mój humor? No cóż mordo, to szkoda Siadam ci dupą na ryju i zjeżdżam głową po schodach Wciąż mam poryty łeb, za to mnie kurwa kochasz Dam ci kolejny album gorętszy niż spód laptopa Już czuć mój smród na blokach, siemano, tu kanibal Jestem dzieckiem Annabelle i Chuckiego wśród tych dmuchanych lal Niech cały świat widzi mój podły livestream Wujek Słoń na żywo zrobi ci unboxing czaszki Zamknij ryj, zabieram się brzeszczotem za korpus By w twojej klatce piersiowej zrobić domek dla kotków Zdzieram ci skórę z twarzy Mordercza telekineza, bez dotyku umiem zabić Mój rap wciąż trupem wali, scena szczerze niech zdycha Krzyczę do odciętych uszu, żebyś lepiej mnie słyszał To Mutylator Yeah Bwoy
Writer(s): Chwialkowski Michal Tomasz, Harmacinski Michal Andrzej, Zawadzki Wojciech Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out