Lyrics

Posłuchaj pan, panie podróżny, co się zdarzyło na Próżnej: żyła tam Jagna dobra i czysta, i chodził do niej Jan kancelista. Akurat to była niedziela, kręciła się karuzela, Zabrał tam Jagnę kochanek czuły i całkiem zmącił jej miły umysł. Oczy tej małej, jak dwa błękity, Myśli tej małej - białe zeszyty, A on był dla niej, jak młody bóg, żebyż on jeszcze kochać mógł... A lato, jak bywa w Warszawie - młodym służyło łaskawie. On ją zabierał nieraz na łódki, a ona jego leczyła smutki. Posłuchaj pan, panie wędrowny: nastał ten dzień niewymowny - Odszedł bez słowa kochanek podły, na nic się zdały płacz jej i modły. Oczy tej małej, jak dwa błękity, Myśli tej małej - białe zeszyty, A on był dla niej, jak młody bóg, żebyż on jeszcze kochać mógł... Pociągi poodchodzą i statki - ona nie wróci do matki. Kto by uwierzył w całym Makowie, że dla niej światem był jeden człowiek? Przez niego więc siebie zabiła ta, co z miłości tańczyła... Bóg jej wybaczył czyny sercowe i lody podał jej malinowe. Oczy tej małej, jak dwa błękity, Myśli tej małej - białe zeszyty, A on był dla niej, jak młody bóg, żebyż on jeszcze kochać mógł... Posłuchaj niewierny kochanku, co nienawidzisz poranków: Wróci do ciebie jeszcze ta trumna, gdzie leży twoja kochanka dumna. Bo taki, co kochać nie umie - przegra, choć wszystko rozumie. Bóg cię pokarze swą nieczułością za to, żeś gardził ludzką miłością. Oczy tej małej, jak dwa błękity, Myśli tej małej - białe zeszyty, A tyś był dla niej więcej niż Bóg, Pokłoń się do jej martwych nóg...
Writer(s): Agnieszka Osiecka, Zygmunt Konieczny Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out