Lyrics

Splendor! Vibe, jakbym wjeżdżał furgonetką Z ziomalami w maskach prezydentów (Ja mogę być Wałęsą) Z wycieczką do sejfu Zebrane gremium prosi się o utrzymanie rąk w powietrzu Splendor! Jedzie furgon środkiem drogi Z ziomalami w maskach prezydentów, mogę być Narutowicz Opuszczamy właśnie kumpla warsztat Bo jest wycieczka do sejfu, ekskursja do skarbca Choć ma to wartość niewymierną Niezła faza, kiedy wrzucasz se szesnastkę na dwunastkę Gdy Junoumi cieszy się dwudziestką Na bicie jest Metro, a nawiasem mówiąc było jeszcze kilku Kanye Westów Featuringi premium Dzwonię tylko, by powiedzieć, że nie mogę gadać, ryju, bo piszę rozpierdol Więc ja rzucam kiery, rzucam czerwo Całe to cogito ergo sum Jedziemy z tą perwą (bum) Rozgrzeweczka: wdech, wydech, skłon Popatrz, tam jest bank, będziem wbijać się przez szybę doń I nie ruszy po omacku nasz hufiec Tylko z klasą i wyniośle, jakby u Jacka przy "Zimnej lufie" Wjazd jak platynowym czolgiem, nie, że, typie, Uber Nie wiem, gdzie jest Eis, ale biore hajs i idę, buce Takie mam blueprinty grube, przeszkody przykryte gruzem Gdy forsuję ściany jak dzbany z reklamy Kool Aid (oh yeah) Splendor! Vibe, jakbym wjeżdżał furgonetką Z ziomalami w maskach prezydentów (Ja mogę być Wałęsą) Z wycieczką do sejfu Zebrane gremium prosi się o utrzymanie rąk w powietrzu Splendor! Jedzie furgon środkiem drogi Z ziomalami w maskach prezydentów, mogę być Narutowicz Opuszczamy właśnie kumpla warsztat Bo jest wycieczka do sejfu, ekskursja do skarbca Więc z dużą klasa do kasjerki napieram Mówię do niej, "Syp mi hajs tu w reklamówkę Arhelan" Bo inaczej rzeź, na co komu? Krwawa i przykra Zrozum, żaden z moich ziomów nie ustawia się na tryktrak Ale każdy jakieś tryka triki Także jeśli czujesz klimat To nam tu do zasobnika dobrobytu syp składniki Szmal jest szybki, nieźle się polizei zdziwi W razie czego full omerta jak kardynał Dziwisz Tak jest, o dyskrecję tu są ryje spokojne Bo mamy duży etos pracy i przemiłą dintojrę Zresztą, dosyć tłumaczeń, może i miło jest polatać po absurdach Ale, było nie było, to jest napad kurwa (oh) A trzeba zalać Polskę woskiem Więc finanse, bracie, muszą być mocne A kolejki do produkcji są już nawet półroczne Grochu, masz tu parę sztabek, zaraz pierdolniemy tłocznię Splendor! Vibe, jakbym wjeżdżał furgonetką Z ziomalami w maskach prezydentów (Ja mogę być Wałęsą) Z wycieczką do sejfu Zebrane gremium prosi się o utrzymanie rąk w powietrzu Splendor! Jedzie furgon środkiem drogi Z ziomalami w maskach prezydentów, mogę być Narutowicz Opuszczamy właśnie kumpla warsztat Bo jest wycieczka do sejfu, ekskursja do skarbca Muszę ojebać bank, zgodnie z planem Euro, jeny, PLN'y dawaj, dawaj, dawaj, hajsu pliki Mam plan (mam plan), chodź, obrobimy bank Mam specjalny wytrych, swoje sposoby O pomyłce nie ma mowy
Writer(s): Zielinski Adam Bogumil, Stepien Maciej, Bryndal Jakub Jan, Czerkasow Grzegorz Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out