Lyrics

Normalnie o tej porze - wożę się po mieście Normalnie o tej porze - raz lepiej, raz gorzej Zazwyczaj - jak żaba skaczę z miejsca na miejsce Dzisiaj to nie przejdzie - do domu wrócę wcześniej Bo wczoraj przy fajce i butelce Po którą... trzeba stać w kolejce Było więcej kobiet - wszystkie były piękne Tak - lepiej, jak jest więcej Normalnie o tej porze - wożę się po mieście Normalnie o tej porze - raz lepiej, raz gorzej Normalnie o tej porze - wożę się jak bożek Normalnie o tej porze Może by coś dzisiaj, ale ja umywam ręce Pędzę do domu prędzej niż w M5 beemce Pięknej koleżance, w przepięknej sukience Mówię "Pa" i chwytam kierownicę jak Zorro lejce Numeromania na liczniku Sam sobie komentuję to, co w radioodbiorniku Niedługo będę w domu, nic nie pokrzyżuje moich szyków Za parę minut zaparkuję przy chodniku Normalnie o tej porze - wożę się po mieście Normalnie o tej porze - raz lepiej, raz gorzej Normalnie o tej porze - wożę się jak bożek Normalnie o tej porze Normalnie o tej porze - wożę się po mieście Normalnie o tej porze - raz lepiej, raz gorzej Normalnie o tej porze - wożę się jak bożek Normalnie o tej porze
Writer(s): Marcin Marten, Michal Marten, Sebastian Stanislaw Filiks Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out