Lyrics

Patrz mój dobrotliwy Boże Na swój ulubiony ludek Jak wychodzi rano w zboże Zginąć harde karki z trudem Patrz jak schyla się nad pracą Jak pokornie klęski znosi I nie pyta, "Po co? Za co?" Czasem o coś Cię poprosi... Ujmij trochę łaski nieba Daj spokoju wzamian, chleba Innym udziel swej miłości Nam sprawiedliwości Snuć się Chryste Panie w chmurze Widząc jak się naród bawi Znowu chciałby być przedmurzem I w pogańskiej krwi się pławić Dymią kuźnie i warsztaty Lecz nie pracą, a skargami Że nie taka jak przed laty Łaska twoja nad hufcami Siły gorzą Ci nieczyste Daj nam wsławić się, o Chryste! Kalwin, Litwin nam ubliża Dźwigniem ciężar krzyża! Załam ręce, Matko Boska! Upadają obyczaje! Nie pomogła modłom chłosta Młodzież w sztangi ciała staje W nędzy ksi się krew gorąca Bez sumienia, bez oddechu Po czym z własnych trzemin strząsa Niedojrzały owoc grzechu (niedojrzały...) Co zbawienie nam, czy piekło Byle życie nie uciekło! Jeszcze będzie czas umierać Żyjmy! Tu i teraz! Grzmijcie gniewem wszyscy święci Handel lud zalewa, Boży! Obce kupce i klienci W złote bawią go obroże Liczy chciwy Żyd i Niemiec Dziś, po ile Polska czystość? Kupi duszę, kupi ziemię I zostawi pośmiewisko (i zostawi pośmiewisko) Co nam hańba gdy talary Mają lepszy kurs od wiary? Wymienimy na walutę Honor! I pokutę! Co nam hańba gdy talary Mają lepszy kurs od wiary? Wymienimy na walutę Honor! I pokutę! Jeden naród, tyle kwestii Wszystkich naraz nie wysłuchasz Zadumali się niebiescy W imię Ojca, Syna, Ducha... Co nam hańba gdy talary Mają lepszy kurs od wiary? Wymienimy na walutę Honor! I pokutę!
Writer(s): Przemyslaw Adam Gintrowski, Jacek Kaczmarski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out