歌词

Ach, jak wisi między wami to pytanie, jak wisi! Na cienkiej żyłce, co się zerwie tuż po świcie I tak sobie pani siedzi z tym panem A że odpowiedzi nad ranem nikt nie oczekuje, to milczycie Mniej was łączy niż można przypuszczać Zwłaszcza, jakby tak wejść w parę detali Bo niby palicie oboje na brzegu łóżka Ale pani papieros już jakby gaśnie, pan dopiero zapalił Pani już nie ma złudzeń, bo wyczuwa pani Że matematyka jest twarda w swej naturze I jaka by nie była suma chwil między wami Pan wróci do domu, pani zostanie tu na dłużej Który to już raz? Który to już tydzień? Który kryzys? Który to już definitywny koniec? Pan też nie taki znowu głaz, pan się też gryzie I tak oboje patrzycie w okno - świt tuż za moment A co za oknem? No, tutaj są kłopoty istotne I tu się cały szerszy kontekst wyłania Ja wiem, że to jest dla was teraz mało istotne Więc tak w największym skrócie, dosłownie w paru zdaniach: Tu jest wszystko, proszę pani, na zakręcie Tu wszystko stoi, proszę pana, na głowie Tu się jakby mniej słucha, za to mówi się więcej Co zabawne o tyle, że wszyscy tłuką tę samą opowieść Tu się raczej stawia na rozmach obyczajów Tu się odważnie myśli od morza do morza Bo tu jest wszystko, proszę pani, na skraju I pogody, proszę pana, tu niewiele w prognozach I barykady mają tu o cztery rzędy mniej A poeci już nie stoją na nich zbyt twardo Bo dawno temu wszyscy porobili MBA A w ogóle teraz ich nie ma, bo poszli ćwiczyć cardio Te pani kolory nie halo; niech pani stroni od niehal Tu się maluje z głową - bielą i czernią I niechże się pani już tak zagadkowo nie uśmiecha Bo tu jest wszystko, proszę pani, na serio Tu w przód patrzy każda półka, każdy kęs Każdy ruch, każdy wyraz w każdej apostrofie Bo tu wszystko, proszę pana, odpowiedni ma sens I wizję ma, i misję oraz filozofię Tu woda pani nic nie powie Sitowie stroni od polemik, wiatr dba o trzeźwy osąd A pan o zachód w niuansach zimnej zgaśnie czerwieni Też nic nadzwyczajnego nie przynosząc Więc może lepiej już ten pokój? Te cienie oba Ten brzeg łóżka, lampka wina i szklanka whisky A kryzys? Proponuję pielęgnować Bo kto wie, czy to nie ostatnia ludzka rzecz w tym wszystkim Bo cała reszta, proszę pani, na zakręcie Bo reszta stoi, proszę pana, na głowie Tu się jakby mniej słucha, za to mówi się więcej Co zabawne o tyle, że wszyscy tłuką tę samą opowieść Tu się raczej stawia na rozmach obyczajów Tu się odważnie myśli od morza do morza Bo tu jest wszystko, proszę pani, na skraju I pogody, proszę pana, tu niewiele w prognozach
Writer(s): Adam Bogumil Zielinski, Andrzej Marek Mikosz Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out