歌詞

Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, za ten syf, w którym żyjesz i umierasz, ta Raczej to nie kwit, co na bani robi burdel nam Bo znam biedy smak, jak nikt nie jara szmal Chcę żyć, się po-pozbywać ram i śnić o tym co mam Przyjaciół mam na bank, na pakt, nie cyrograf tak Ten kwit goni nas, się uczymy na upadkach Wiele nosimy na barkach, bo poznaje się na startach Nas poznają, za ten start-up W starych najkach zwiedzać bajka, brudne miasta Na najświeższych Pomorsko-północnych wiatrach Tuż za tobą zataczane ciągle koła Na wykresie sinusoida życia; symbolika (Toast, toast, toast) Toast, za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Nie chcę być numerem jeden, ja po prostu chcę żyć dobrze Nikt tu nie jest numer jeden, kose ma za żonę pozer Wasze beefy przelatują mi pod nosem Swoją świadomością niosę nową szarości odskocznię Nie chcę być karmiony propsem Chcę być szczery sam dla siebie Bo inaczej mi odjebie, zapamiętam to skąd jestem Stres to nam narkotyk, niepotrzebne nam używki Nie myślimy trzeźwo kiedy ranimy nam bliskich Tuż za tobą zataczane ciągle koła Na wykresie sinusoida życia; symbolika (Toast, toast, toast) Toast, za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierzę, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Wciąż nie wierze, że jej nie ma bo z doświadczeń raczej ściema Nie chcę wierzyć, że jej nie ma, czaru wywiać z pomieszczenia Kochał raczej mało kto, jeszcze pokocha mnie Polska Ta ułudna troska, którą karmiono znów chłopca Też nie sprawi, że się poddam, mama nauczyła kochać W końcu spotkam swoją lubą, serce na widelcu podam Sprawa prosta tylko w tak dobranych słowach Bo to miłość nas potrafi niszczyć i budować, kropka Toast, za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast, toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast, toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast toast za ten syf, w którym żyjesz i umierasz Toast toast do tych chwil, które na starość pamiętasz Toast toast do miłości, bo nie wierze, że jej nie ma Toast, za ten syf, w którym żyjesz i umierasz, ta
Writer(s): Tymoteusz Rozynek, Jan Podkowa Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out