歌詞

Swizzy na beacie ziomal (Z moimi ludźmi, z moimi ludźmi, z moimi ludźmi) My man Worek on this bitch Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy (kiedyś) Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy Boże, tylko Ty wiesz, ile włożyłem w to pracy Wypruwając sobie przy tym żyły jak Witkacy Ważne, kto jak kończy, a nie to jak zaczyna (mordo) Śniłem o takim życiu zmywając im naczynia, i Fury, basen, willa, fury, basen, willa Przewidziałem to już dużo wcześniej i tak jak Sybilla Ambicje wysokie mam tak jak Himalaje Nie pozwoliłem sobie wmówić sobie, że się nie nadaje Pracowałem "na czarno", aż do białego rana Nikt nic nie dał za darmo, stąd cena jest mi znana Wciąż gonię marzenia wierząc w to, że je spełnię To dla ziomów w ortalionie i dla tych ziomów w bawełnie Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy (kiedyś) Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy Wdepnąłem w gówno i zrobiłem z niego nawóz Jeśli mieć jakiś dylemat, no to AMG czy Brabus Każdy z moich ziomów mówi mi, że jakiś plan ma (mordo) Niech zbiją kokosy i niech nie odbije palma To nasze pięć minut, co tak szybko tu nie minie Wciąż czuję niedosyt jakbym cierpiał na bulimię Myśl o mnie co chcesz, ale nigdy we mnie nie wątp Wniosę swój krzyż na szczyt, przed oczami mam Giewont Chcę iść ścieżkami, których nie ma tu na mapach Zostawić coś po sobie, a nie tylko się nachapać Dobry Boże, jeśli słuchasz to nam pomóż Rozbijemy bank, potem rozbijemy obóz (A wtedy) Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy (kiedyś) Z moimi ludźmi odpoczniemy na przełęczy Traktowani z góry, traktowani jak przestępcy Zdobywamy szczyty, ale kiedyś nas to zmęczy Nasz spokój jest cenniejszy, niż te marne sto tysięcy
Writer(s): Bartosz Worek, Konrad Zasada, Kamil Zalewski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out