Lyrics

Raz, raz, joł Raz, raz, tej, tej Pierdole to czy robisz trueschool czy newschool ty wykastrowany kundlu Mam w chuju, zawsze byłem sternikiem własnego nurtu Chodź jedziemy na tym samym wózku ja siedzę za kółkiem Ty na pace karawanu zdzierasz paznokcie o trumnę To co to stado suk chce jest nie istotne sukces słabych drażni Mają problem gdy wybijasz się ponad syf ziom Chuj w status gwiazd i rankingi smutnej dziatwy Z lotu ptaka na to szczam niczym Dywizjon 303 Jeśli hip hop zdechł to wymasujemy mu serce łomem Z klubu zostawimy gruzy, cały backstage spłonie Chcesz nas zagłuszyć? Szanse masz na to kiepskie ziomek Prędzej Rutowicz wrzuci w youtube swój sextape z koniem, o Bez takich rozkmin, kto z kim a kto pod kim dołki kopie Wracam za kokpit ziom, świat lustruje trzecim okiem Co rzuca Magic kreśli figury na niebie - ogień Na temat plotek nic nie wiem więc się męcz, rzeźbię sobie Ty jesteś kroplą w morzu mc's ja płonącą plamą ropy Sram na to które trendy w tym sezonie mają popyt Nadal szampan mi nie wchodzi piję jad skorpionów z rtęcią Pieszcząc twoje uszy niczym dentystyczne wiertło Z uśmiechem wbijam wers w bit, sępy padną taką mam nadzieję Interes się kręci, sensu gry nie przyćmi szelest Returnersi, Słoń i Sheller wciąż jak LSD flow czesze Niech się nie wypowiada ten, co naszą drogą nie szedł To WSRH, Kaiju, na majku rapu gigant Zachodniopolski łamacz karków, bit ci łeb urywa Nadal w ryzach trzymam scenę, nadal światem rządzi pieniądz Są takie rzeczy, które nigdy się nie zmienią Zróbcie hałas By-by każdy usłyszał Jestem jebaną bestią Walczę jak Godzilla Zróbcie hałas, W-S-R-H Returnersi, wejdź na ring, spójrz w oczy bestii Tych farbowanych lisów swąd wyczuwam na kilometr, ziom Mamią iluzją, chcą milionów monet, tron Skurwielom mela na pysk, krzyż na drogę Wkrótce powinie się gira, finał czeka tuż za rogiem Boli cie fakt że nie musimy od rodziców doić forsy I że twoja szpetna siostra właśnie dla nas goli wąsy Jebać fałszywe propsy od branżowych dupolizów Dobrze wiem co gadasz śmieciu kiedy nie ma nas w pobliżu Jak chcę to wchodzę nie skomlę pod progiem duszę na gaz Amatorom smrodu, plotek powiem wszystko się tu zgadza Na tak tak, bez mata (bez) w kazamatach świadom siły Świat z innej perspektywy, nie zabronisz mi nic Mów mi Hitchcock wycinam wersety na skórze brzytwą Wjeżdżam w bit jak pozbawiona hamulców formuła w pit-stop Nasz rap to winstrol mocne anaboliczne świństwo Mamy własny podgatunek niczym Easy trap w Detroit Żyli w słońcu Sycylii, a ich spiny to już nie mój problem Wytykają cudze winy ziom, boją się własnych dostrzec Pomimo potknięć, jakkolwiek by nie było dotrę Jeśli się cofnę, to wyłącznie by wziąć rozbieg Witam z żyletką i solą kościotrupy patrzą z membran To czarne słońce WSRH widma z dżungli Wietnam Pogarda dla ścierwa nadal radio nas nie kręci Kładę chuj na bycie gwiazdą, chcę mieć własną gwiazdę śmierci To WSRH, Kaiju, na majku rapu gigant Zachodniopolski łamacz karków, bit ci łeb urywa Nadal w ryzach trzymam scenę, nadal światem rządzi pieniądz Ah, są takie rzeczy, które nigdy się nie zmienią Zróbcie hałas By-by każdy usłyszał Jestem jebaną bestią Walczę jak Godzilla Zróbcie hałas, W-S-R-H Returnersi, wejdź na ring, spójrz w oczy bestii Wejdź na ring, spójrz w oczy bestii Na-na ring, spójrz w oczy bestii Wejdź na ring, spójrz w oczy bestii, b-bestii W-S-R-H Returnersi, to-to Ci najważniejsi Ty-ty i tekst, i zaciśnięte pięści Wejdź na ring, spójrz w oczy bestii
Writer(s): Richard Webber Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out