Lyrics

One, two One, two, three, four Bez polotu jegomość, a ona nimfa z mórz Tradycyjny układ dość bezpruderyjnych sztuk Jej prosecco, daniel jack i z górnej póły seks Bez pardonu zgadza się na wiele dziwnych miejsc Ordynarna czerwień ust Right number of Coco Chanel Przeszywający wzrok Klasycznie spięty kok On w jej blasku topił się Swym cieniem wiodąc prym Nadymał się jak mógł Doceniał ją za styl Konstelacji układ sił niesprzyjających wręcz Zamknęła przed nim drzwi, skumała, co jest pięć Przestał mieć do życia chęć, taboret, pętla, zgon Epizod nikły więc kasuję jego phone Ordynarna czerwień ust Right number of Coco Channel Przeszywający wzrok Klasycznie spięty kok On w jej blasku topił się Swym cieniem wiodąc prym Nadymał się jak mógł Doceniał ją za styl Let's go boys...
Writer(s): Skankan, Szczepan łach Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out