Tekst Utworu

Siemasz, mordko. Posłuchaj mnie, co wy się tak, kurwa, wczoraj zawinęliscie szybko? Tam kitować się poszliście czy co, kurwa? Heh, mordo. Byłeś tak porobiony, że i tak byś nie zrozumiał. Ty, poczekaj. Ktoś na sportowy dzwoni Halo, kto mówi? "Kto mówi"? A z kimś się, kurwa, umawiałeś dzisiaj, co? Ty, ale, kurwa, jak? Skąd ty masz numer do mnie? Nie interesuj się. Kociej mordy dostaniesz Ty, ale, Kurwa, co? Co? Co? Jajco. Dwa dni nie odbierasz, chuj wie gdzie jesteś, myślałeś że numeru nie ogarnę? Dobra, nara, nara. Ty, to znowu ona, myślałem że się uwolniłem Mordo, nie da rady. To "Rutkowski patrol" Miałem zmądrzeć, miałem milczeć Miałem przestać, miałem słuchać Miałem wiedziеć, miałem myśleć Miałem kochać, miałеm dawać Miałem zamiar, miałem namiar No więc Wykonałem telefon, bądź pod biblioteką Polecam kolegom Witkacy a nie Ildefons Spod biblioteki do pralni, odebrać suit Bo lubię mieć na wieczór outfit, czysty jak kwit A teraz jeszcze ostatnie szlify By dupeczki z city miały na pulpity gify Wygładzony tees w hieroglify Wy zmięci jak splify, więc gdzie te wity Mógłbym od razu wbijać na Audioriver Bo błyszcze co widać, jak gold submariner Widzisz co tu pisze? Że szkło jest polarized Więc wytrzyj ślinę, cause im the winner O dziwne, ciche, letnie popołudnia (O dziwne, ciche, letnie popołudnia) I pełnych głębi soczystych owoce (I pełnych głębi soczystych owoce) W chłodnawym cieniu zapomniana studnia (W chłodnawym cieniu zapomniana studnia) Potem obłędne wieczory i noce (Potem obłędne wieczory i noce) O dziwne, ciche, letnie popołudnia I pełnych głębi soczystych owoce W chłodnawym cieniu zapomniana studnia Potem obłędne wieczory i noce Zadzwoniłem, umówiłem, poczekałem Pojechałem, popatrzyłem, odebrałem Przypomniałem, cóż - zjebałem Miałem pisać, miałem dzwonić, miałem być Lecz mnie nie było, więc posłuchałem jaki to jestem Ziemią nie ruszyło, a ja już prawie pod wejściem Dzień jak każdy, ale na szczęście zupełnie inny Bo świat byłby straszny a ja okropnie nieszczęśliwy A teraz walczę tu na tej balandze i nikogo nie niańczę Bo DJ puszcza punch'e, na grzance mam taneczną branżę I zjadam ich jak business lunch w Air France Mam wsparcie bo ziomek na bramce A na lewej flance obcinka alfa samce Czają się tak jak Komancze Ale dzisiaj to mi wszystko egal ganze O dziwne, ciche, letnie popołudnia (O dziwne, ciche, letnie popołudnia) I pełnych głębi soczystych owoce (I pełnych głębi soczystych owoce) W chłodnawym cieniu zapomniana studnia (W chłodnawym cieniu zapomniana studnia) Potem obłędne wieczory i noce (Potem obłędne wieczory i noce) O dziwne, ciche, letnie popołudnia I pełnych głębi soczystych owoce W chłodnawym cieniu zapomniana studnia Potem obłędne wieczory i noce
Writer(s): Adriaan Addy Van Der Zwan, Johannes L H Jan Engelaar, Koen Groeneveld, Margareta L J Greet Voermans, Nathaniel Pierre Jones, Piotr Szulc Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out