Слова

Oni ćpają heroinę, z domu wynoszą fanty Następnie wczesnym rankiem wrzucają to w lombardy Żarty się kończą, gdy na trzeźwo po odwyku Odbierają ze szpitala pozytywny wynik HIV-u Nie dotykaj narkotyków, bo cię kurwa zmiotą z planszy Ona za pięćdziesiąt złoty na rozporku ci zatańczy Hajsu nie wystarczy, fucha dobra jest do czasu Kiedyś kurwa się wprowadzi do willi koło lasu Przy wylocie z WWA, dzisiaj stanowczo zaprzeczy Jednak miasta struktura pchnie dalej kolej rzeczy Nie idzie się wyleczyć, ale jeśli masz szanse To łap je suko teraz, bo twe rokowania marne Od D do D do L, przekaz ciężki jak skurwysyn Nie wytykaj hipokryzji, no bo kurwa umiem liczyć No i summa summarum, finansowo na minusie To swoje już widziałem przy tym nie będąc w dupie Montujesz aferę, nie wiesz ile w plocie prawdy Zero dwa dwa - grząski teren, odpadają kontakty Gwiazdy to są na niebie, w chuju mam celebrytę Choć niejedna kurwa szlora patrzy po plakietach z VIP-em W dupie nosi trypel, okiem mierzy po kieszeniach Potem wydaje werdykty, taki pustaka schemat No i teraz masz dylemat, pierwsze zaufałeś szmacie Drugiej posmutniałeś, że jej się zsunęły gacie Mordo tyle w temacie, miękkie serce, twarda dupa Te rozrywki ci funduje rzeczywistość zepsuta Wielkie city kitra utarg - takie czasy, zero dwa dwa Nocą modlisz się do Boga, a prezenty masz od diabła Te wersy jak imadła, nogi opasają wnyki Nie kto inny, jak ty sam, sobie zapodajesz wstrzyki Riki-tiki to gówno, zacząć miałeś zbierać znaczki No trudno, dzień wcześniej cię powlekli za kratki Bo zważenia zagadki się podjęły polskie sądy Na wszystko paragrafy, a ty im odpalasz lonty I bądź tu kurwa mądry, nad wyraz uprzejmy To garbaty los pokaże ci szczerbate zęby Błędy ulicy, to się nie zmieni prędko Nie jeden ciężkie hajsy przepierdolił lekką ręką Nic nie mów kurwa, wiem to, bo znam od podszewki Spróbuj kolorować życie mając bezbarwne kredki Ty też go czujesz we krwi, ten pierdolony wirus Nie znajdziesz antidotum, cię podjebie od tyłu Tutaj nad wrogiem się zmiłuj, wsadzi ci w plecy kosę Temperaturę wrzenia będziesz studził zimnym potem Od W do W do A, targa zasłony na oknach Od A do W do W, sytuacja odwrotna Wszystko bez sensu, ale nic bez znaczenia Jebać urojenia, jak wrażenia? Pozdrowienia Od D do D do L To nie jest wieś gdzie dzieci głaszczą Zero dwa dwa, grząski teren odpadają kontakty Awantury krwawe, dziewczyny rozebrane Temperaturę wrzenia będziesz studził zimnym potem Wiesz co jest grane, jesteś swego losu panem Kontroluj chłopino nerwy co by się nie działo Każda struktura, pchnie dalej kolej rzeczy Wścieklizna miejska, kurwa klamka zapadła Taka prawda, miejska wścieklizna, zero dwa dwa Na barki targasz tu ciężary, miasto senne Kilogramy sok szarpnie, potem melanż to zdejmie Dożywotnio nie przejdzie, mostek, finisz, odblok Pierwsza w nocy trening, potem z buta wracasz pod blok Złotówa, centrum, go go, elo na barykadach Wkłada, leci na bałagan, potem szuka jej La Strada Od W do W do A, niepojęte, jak przez blender Przemielone ścieżki wstrętne, miasta kurwa jebać puentę Jebać tęczę, kij w komercję, stagowaną CS Kichawy nie wpierdalaj, jeśli nie twój interes Zajmij swoim życiem, gdy ciekawość wzrok zapuszcza Po nie swoich łóżkach, kurwa, kto się z kim gdzie puszcza? Jakby nie skakała kózka, to by miała całe nóżki I tak czyny wskażą słowa, które puste jak wydmuszki Nocą dryndasz do wróżki, martwisz o swoje zdrowie Psuje od głowy się ryba, a ty topisz w ognistej wodzie Szpital po narkozie, ledwo dźwigasz się z wózka I uświadamiasz kurwa, że wczoraj z alko runda Mogła fatality, brutality być paskudna w skutkach Esperal wersus wódka, do odwyku droga krótka Z banderolą trutka, spytaj się alkoholików Pierwsze łoi dużo drinków, potem wypierdala z rynku Pozdrowienia z meetingu, kiedyś jeszcze będzie czas A na razie pizda, gaz, grass, łycha ananas Pozdro Maz-Faz, RPK, JSP, WSM SCH, SGP, MF, LS, TWM SKWRN, TUR, Napalm Grupa HaDeS, Rytuał, do celu po trupach Boxer, MORO, Wowo, ZDR, NWS A ty jak siedzisz siedź, niepotrzebnie sprułaś się DCDT, Grubaz i Gondek to skrecze Podrapią tak, że się skręcisz jak precel Chcesz recepty na życie? Mam cię zmielić po stokroć? Nie wal z dupy, bądź prawilny, w kurwę wjeżdżaj na outro Blasku sławy dotknąć, żeby kurwa mieć groupies Goń się tam leszczu, ja i tak mam co tu ruszyć Wchodzę w balet, nie za karę, małolatki jak sardynki Wyławiane po kolei na te z parasolką drinki Trochę gubi Tinky Winky, wypierdala bawić w toro Sram w aftery pod pitolo, w tle z muzyką Radia Kolor Chłopaki przy krakersach folią wyklejali okna Melanż kurwa pod kranówę, nie raz odpierdoli korba Ty się plątaj, nieistotna twoja w temacie opinia I tak ona mi dynda, elo cymbał, chuj ci w migdał Riki-tiki narkotyki, lubisz dopierdolić turbo? Dam ci kurwa dobrą radę, zostaw to jebane gówno Od D do D do L To nie jest wieś gdzie dzieci głaszczą Zero dwa dwa, grząski teren odpadają kontakty Awantury krwawe, dziewczyny rozebrane Temperaturę wrzenia będziesz studził zimnym potem Wiesz co jest grane, jesteś swego losu panem Kontroluj chłopino nerwy co by się nie działo Każda struktura, pchnie dalej kolej rzeczy Dalej kolej rzeczy Klamka zapadła Zero dwa dwa, od D do D do L
Writer(s): N.w.s., Rogal Ddl Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out