Lyrics

Tobie dzisiaj dam 24 hasła Na każdą godzinę głowa będzie się nimi pasła A ty myśl, myśl, myśl o mnie, myśl frywolnie Bo mój ból przemyślany musi być dobrany Au, au, au, teraz boli mnie ręka Udręka, bo męka mi i w palcu trzecim stęka Gdy gram, gram, gram co godzinę inny akord Kretynie, za kurtyną nic nie zginie W tej kurtynie suknię swoją widzę czerwoną Bardzo dobrze i ze smakiem podsmażoną Jak mięso z hamburgera, które do mnie się dobiera Hasło numer jeden to ten wieczór z hamburgerem Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierniczę, to liczenie wieje kiczem Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierdolę, to liczenie wieje kiczem Hasło numer dwa: Ewa! Zegar, już powoli ziewam Morze, fale, mewa, a ty myślisz "Jaka Ewa? Która Ewa?" To ta Ewa, co nalewa Do głowy mi codziennie bezustannie i niezmiennie bardzo mądre brednie Ja i ufam, uf, uf, uf Moje drugie imię mi każe nosić Ewę przed ołtarzem I na czarno planuję celująco swoją czaszkę Na blaszkę mam już wykute dokąd maszerować butem I koniecznie na obcasie, bez obcasów to nie da się Więc nazywaj mnie na E, fagasie! Hasło numer trzy to moje w nocy łzy Które nic nie zmienią, ale tęsknią za tą Ewą Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierniczę, to liczenie wieje kiczem Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierdolę, to liczenie wieje kiczem Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć Jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście Siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia Dwa jeden, dwa dwa, dwa trzy, dwa cztery Hasło numer cztery, ty już pewnie nic nie kumasz Kiedy widzę twoje kości, strach się w moich oczach mości Hasłem piątym będzie iskra, co zniknęła z twoich źrenic Ale nadal jest na polach, to się nigdy już nie zmieni Pamiętam tamto miejsce i samochód z odświeżaczem To był moment, w którym byłeś całkiem niezłym podrywaczem Zatem wciskam w usta kit i językiem się poprawiam Nie namawiam, ale powiedz, że to będzie hit, hit, hit Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierniczę, to liczenie wieje kiczem Liczę, liczę, godziny sobie liczę Na ciebie, na ciebie już nie liczę Tylko sobie ćwiczę, gdzie ustawię swoje znicze Ja pierdolę, to liczenie wieje kiczem To liczenie wieje kiczem To koniec
Writer(s): Spolsky Mery Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out