Lyrics

Hej, który to już kwiecień? Nie wiem - czy to nasza rocznica czy już tysiąclecie? Dlaczego to akurat Ciebie mi znać najlepiej przyszło Gdy na tej planecie tyle istot, a dla Ciebie piszę ten gryzmoł He, lubię Cię w fiolecie, i w brązie i w khaki Gdy bujasz się w handzie secondzie i mijasz drogie marki Ludzie to proste małpki, i to jest proste jak dick Gdy błyszczysz intelektem, gdy tamtym błyszczą zegarki Rozmawiałem dzisiaj z brackim, co robi w korporacji I chyba nie czuje satysfakcji w biurze w lecie A także by chciał wakacji, sam nie tęsknię do słuchawki Mówi, że nie czuję smaku życia, po czym zgniótł kulkę w pecie Wróci do klitki, będzie pić te piwa Odpali TV, akcja wyrwana żywcem z kina Ja być prosty ludź, a ludzi natura być leniwa Kocham życie, lecz nie dam mu wygrać, bo nie lubię z nim przegrywać Trzeba opłacić ten miraż Witam serdecznie panno szczęście, wpisałem panią terminarz Dziękuję Ci follow'ersie, że zechciałeś mnie utrzymać To mi odciąża trochę ręce, więc Chwilę piękne, już mamy czym je chwytać I my razem w czerwcu w kabriolecie Jedziemy w miejsce, gdzie nas nie dowiezie Żaden taksówkarz, dwuosobowy klub nasz I tańczymy w ultrafiolecie I my razem w sierpniu w kabriolecie Jedziemy w miejsce, gdzie nas nie dowiezie Żaden taksówkarz, dwuosobowy klub nasz I tańczymy w ultrafiolecie I co że nie znasz kroków? Ja też nie znam Kotuś, błędy, nie mów, że na nie nie ma miejsca Kręci się łezka w oku, tak śmieszy nas perfekcja Gdy innych kręci podpieranie ścian, a ja Ci wręczam krokus Mija kolejna jesień, trwa ten mariaż Nie patrz w kalendarz, skupmy się na piruecie To tylko kolejny kwartał, i choć cera nam pobladła Nie chcę leżeć na solariach, tym bardziej na tyłku siedzieć Gdy tamci siedzą w apkach, i marzą o lecie Ja niosę mej kobiecie kubeczek kakałka Czemu się blokujemy jak w Snookerze, nie wiem gdzie się kończysz świecie Ale chcemy tam polecieć jak Buzz Astral Znudziło nas Porsche, jak kiedyś mnie znudził tramwaj Zrobię szarlotkę z tych skaczących guli w gardłach Widzę te podróbki, nigdy im nie ufałem I proszę nie świecić mi na prześcieradła Kiedy nie chcemy się bawić już na tej imprezie Znudzeni troszkę tym, że wiary brakuje im stale Myślę, co mogłeś powiedzieć wtedy w przerwie Rafo Benitezie? I odlatuję, o, lubię masaże z finałem I my razem w czerwcu w jambo jet'cie Lecimy w miejsce, gdzie nas nie dowiezie Żaden taksówkarz, dwuosobowy klub nasz I tańczymy w ultrafiolecie I my razem w sierpniu w jambo jet'cie Lecimy w miejsce, gdzie nas nie dowiezie Żaden taksówkarz, dwuosobowy klub nasz I tańczymy w ultrafiolecie
Writer(s): Dominic Wojtaszek Buczkowski, Maciej Mikolaj Trybulec, Mario Kornel Barwinski, Pawel Jan Bielecki, Piotr Adrian Nowak, Bronislaw Damian Skoczyk Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out