Music Video

Featured In

Credits

PERFORMING ARTISTS
Fukaj
Fukaj
Performer
Kubi Producent
Kubi Producent
Performer
COMPOSITION & LYRICS
Jakub Salepa
Jakub Salepa
Composer
Aleksander Wasiluk
Aleksander Wasiluk
Lyrics

Lyrics

Siedziałem z ziomkiem w knajpie i mu powiedziałem Że chcę spróbować z rapem Spytał mnie czy naprawdę Po czym powiedział, żebym się jebnął w banię Potem wspierał mnie zawsze, bo widział, jak mi zależy Zacząłem, jak inni raperzy Ale ponoć nie wybiłem się tak, jak należy (o) Siedziałem na chacie, piłem herbatę I nie myślałem w ogóle o Macie, ale całe dnie myślałem o rapie Bo to kochałem i kocham Choć nie żyłem nigdy na blokach kocham to, jak nikogo i nic I wiem, że jak mi nie wyjdzie, to nie ma po co (żyć) Dobra, FukaJ - owoce O streamie powiedziała mi koleżanka, wysłałem 2 dychy No bo była walka z COVIDem, ja nie liczyłem na wiele Ale miałem farta Mało kto miał taki start, jak ja, a resztę opowie Ci Matczak: "Kurwa, to jest dobre w chuj!" Wszystko przyszło mi łatwo szmato Nie masz pojęcia co jest już za mną Dwa razy chciałem się zabić I za każdym razem, jak mi to przychodzi na myśl To dziękuję Bogu, że się powstrzymałem i że Cię poznałem Jeśli tego słuchasz, to wiedz, że sram na Ciebie Ale gdyby nie ty, to nie byłbym tu gdzie jestem Nie wstydzę się tego, kim byłem Tylko boję, że znów taki będę Niewiedza jest błędem i winą Ból później staje się siłą Im będę starszy, tym będę lepszy, jak wino Jak skończę karierę, to się jeszcze zdziwią Jak napiszą o mnie w szkole pracę z polskiego I to nie ego, które bierze górę Ja to po prostu czuję, jak hejtujesz tu zwykle z zazdrości chłopcze Nie wiesz kurwa jakie mam możliwości Nie lubię tak mówić, no bo to żałosne Ale tym razem to prawda Chciałbyś dostać coś takiego jak ja Co to kurwa znaczy, że mi się nie należy? Nie masz pojęcia w jakim żyję stanie Się o to prosiłem, więc się nie żalę Czasem mam takie stany, że nie śpię przez tydzień Czasem też widzę rzeczy, których nie ma A patrzę za siebie Daję 100% zawsze, więc jak może mi się to nie należeć Że jest dużo lepszych ode mnie? Tak, ja się nie dziwię, bo to tak, jak od każdego w mainstreamie Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj W szkole mnie wytykali palcami jakbym był chory A dziś się chwalą znajomym, że chodzą ze mną do szkoły Jak można się śmiać z kogoś, kto próbuje coś zrobić? Ja nie rozumiem Jeśli wciąż siedzisz na dupie, to przestań Możesz mieć cały wszechświat To brzmi patetycznie i sam w to nie wierzyłem Ale jak widać się trochę zmieniłem Zmienili się też dalsi znajomi Którzy mnie proszą o płyty i żebym kogoś pozdrowił Albo ogarnął życzenia od Bedoesa Jeśli tak robisz to przestań (woo) Nie lubię mówić ile mam lat No bo się boję człowieku Że gdy usłyszą, że mam 17 To będą na moje utwory patrzeć przez pryzmat wieku I mówić co ja wiem o życiu i wiem co mówię Bo znam takich typów (co on wie mając tak młody wiek?) A naprawdę nie życzę nikomu żeby przeżył choć jeden dzień W takim stanie jak ja żyłem przez dwa lata Nie wie o tym mój tata, ani moja mama Więc nie śpiewajcie tego na koncertach Jedyne miejsce gdzie się obnażam To kiedy na trackach dopada mnie szczerość A przyjaciele nie wiedzą co mi siedzi w głowie Może wam kiedyś o tym opowiem Robię to po to, żeby być najlepszy, żeby być nieśmiertelny Bo twoje życie ma znaczenie tylko, jeśli coś zmienia Dlatego jak skończę rap, zacznę pisać wiersze (wiersze) Albo przemówienia A jeśli artysta mówi, że robi dla siebie, to kłamie Bo tak, to by pchałby te tracki w szufladę Każdy z nas jest w rapie albo dla pieniędzy albo dla sztuki I mi nie przeszkadza kto, co lubi, dzięki Kubi Charlie ma się dobrze, jak masz problem, że z nim nie robię Poczekaj i zamknij mordę Leżałem w łóżku wieczorem, oglądałem Kapitana Bombę I nagle dostaję w DM'ach bombę, telefon zaczyna tańczyć na stole Nie wiem o co chodzi, nie znam tych ludzi Przestań mnie budzić (o japierdolę) Nominacja numer cztery leci do Fukaja Wow, show, telefony do rana Ja tańczę Kankana w salonie Choć tak naprawdę nie mam pojęcia co zrobię Spaliłem trzy paczki szlugów do 6 rano, jutro to samo Hype mi powiedział, żebym nie palił, no bo nie dożyję 16 Niedługo później dzwonią wytwórnie I mimo, że śniłem o tym każdej nocy Ręce zaczynają mi się pocić, ale ze strachu, potrzebuję czasu Spocone dłonie, krew na telefonie, ja nadal nie wiem co zrobię No i zrobiłem, wybrałem SB Maffiję i jestem dumny Zadzwoniłem do mamy (halo, mamo? jestem w wytwórni!) Cały czas to do mnie dociera, więc nie wiem co wam powiedzieć Widocznie widział we mnie to coś, czegoś nie widział u Ciebie Ciągle to do mnie dociera i nadal nie wiem co zrobię Ale wiem, że zatańczę kankana na własnym grobie I zaśpiewam Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj Lalala-lalala-lala-lajlaj Wymyśliłem ten tekst zasypiając i rano go napisałem z głowy Jest najdłuższy w mojej historii a nie powiedziałem nawet połowy Ja się nie tłumacze ani nie żale Po prostu siedziało mi to jak kamień na sercu Które się dawno w niego zmieniło Ale się zmienia na nowo Już nie wiem jak to być sobą Nie wiem jak to jest się z czegoś cieszyć Bo gdy osiągam cel od razu wyznaczam następny I jakoś od czterech lat potrzebuje przerwy Tyle wystarczy Ostatni raz nagrywam track, który wygląda jakbym się tłumaczył Bo chce robić rzeczy, które będą coś znaczyć a nie babrać się w gównie A na następnym hot sixteen też powiem Że nominuje rapera z podziemia Żeby jego kariera nabrała tempa i zmieniła świat
Writer(s): Jakub Salepa, Aleksander Wasiluk Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out