Lyrics

Młody Jan (check it out) Wydam to życie na jebanym DVD zanim zdechnę Bestseller, bez komentarzy typu, "Zejdź na ziemię" Zapraszam Cię na pierwszą scenę Biały śnieg i czerwona krew Oczy, w których zobaczyłem przerażenie Obiecałem sobie wtedy sam, że coś zmienię Sam, że coś zmienię (kurwa mać) Nadawałem z miejsca, które depcze każde marzenie Dzisiaj po tych, co się odwrócili, depczę ja Bo nie ma miejsca na fałsz i wiedziałeś o tym A mimo tego wychodziły ploty, czułeś niedosyt Nie czułeś nic w sobie, dlatego mówiłeś, "Posyp" Ale ja się nie bawię w nosy, co ty Moi ludzie znają mnie tu dobrze Odróżniamy zachowanie dobre i zachowanie podłe Dzisiaj tylko dla beki sobie o tym przypomnę I po to, by pamiętać, kogo nazywa się ziomkiem Za głośno, za dużo, za szybko, na już Biorę Ibuprom, by złagodzić ból Gdy mnie częstują i mówią mi, że "Świat nie zaczeka, zaczyna biec" Za głośno, za dużo, za szybko, na już Biorę Ibuprom by złagodzić ból Mam to pod skórą, ten typ tak ma Coś mnie ominie, ale nie jest mi żal Poruszam się swobodnym krokiem w tempie 88 BPM'ów Otwartą mam głowę przez całą dobę tak jak Carrefour Nie pudruję, medytuję, chodząc skupiony na oddechu Powracam żywy, mam dosyć wciskania kitu jak Tom Phillips Nie piję, nie używam Smog nad miastem, czarny dym w kominach Toksyn mam więcej, niż seksafer ma Watykan Plastik w piecach, plastik na playlistach, taki znak czasów Jedziemy pod prąd bez zapinania pasów Jedziemy na wstecznym bez zbędnych konwenansów Mój język to język szeleszczących głosek, zbuntowanych liter Prawda, a nie fikcja Pomarszczona skóra na twarzy jak Keith Richards Oddycham mądrością ludzi, co karmią się wiedzą Mądrością ludzi, których nie skusił pieniądz O, Magiera, ej Wszędzie tylko hajs, hajs, hajs, tak jak kiedyś Trzyha Zegar tyka, nic za friko jak z drugiego Grammatika Pamiętam rap na takich bitach Gdy co drugi tu zapalał spliffa By być high, high, high jak Burdż Chalifa Moje osiedle nie znało litości jak bandyta Choć moje serce jest pełne miłości jak Marika Warszawa była dzika, coś jak dług Krzysztofa Krauzy Myślę o tym, czas się cofa albo wciska pauzę Bibułka zwija się jak pita Domówka, lufka, Fifa, chipsy, piwa, uh Dziś nie ma nic pro bono, wszyscy za czymś gonią, laski mają FOMO Marzę, że jest lato i zielono Leżę nad Lago di Como albo na Mykonos Coś omija nas, ale pierdolę to jak Pono Pass Za głośno, za dużo, za szybko, na już Biorę Ibuprom, by złagodzić ból Gdy mnie częstują i mówią mi, że "Świat nie zaczeka, zaczyna biec" Za głośno, za dużo, za szybko, na już Biorę Ibuprom by złagodzić ból Mam to pod skórą, ten typ tak ma Coś mnie ominie, ale nie jest mi żal
Writer(s): Jan Pawel Kaplinski, Milosz Stepien, Tomasz Janiszewski, Bartosz Wojciech Waglewski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out