Lyrics

Ze skrajności w skrajność Z półmroku w jasność Zelżały mrozy Jej świat znów krąg zatoczył Już tak z nią bywa Co noc odpływa, a ty od lat popełniasz błąd Poganiasz wciąż, namawiasz i nie dajesz tchu jej wziąć No zrozum to i pozwól jej na chwilę zostać w tyle Melodii ciszy nie usłyszysz pchając się pod prąd Im bardziej ty napierasz, ona mocniej się opiera Ze skrajności w skrajność Z półmroku w jasność Spaleni słońcem Zamarzną w krótkie noce Im mocniej trzymasz, tym szybciej stracisz rąk Jej przestrzeń wzywa, a ty od lat popełniasz błąd Poganiasz wciąż, namawiasz i nie dajesz tchu jej wziąć No zrozum to i pozwól jej na chwilę zostać w tyle Melodii ciszy nie usłyszysz pchając się pod prąd Im bardziej ty napierasz, ona mocniej się opiera (aaa)
Writer(s): Dawid Henryk Podsiadlo, Michal Andrzej Lamza, Julia Patrycja Pietrucha, Wojciech Piotr Guminski, Maksymilian Szymon Ziobro, Jakub Tomasz Jazwiecki Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out